Walka duchowa trwa. W tym boju, zły duch jest w
stanie posługiwać się nawet zdaniami z Pisma Świętego. W ten sposób, argumentem
biblijnym, chce wprowadzić na drogę, która w rzeczywistości jest zaprzeczeniem
Woli Bożej. Oszukany człowiek podąża wtedy w złym kierunku, sądząc, że tak
właśnie każe czynić sam Jezus Chrystus. Dlatego bardzo ważne, aby Słowo
Ewangelii zawsze zgłębiać w świetle wielowiekowej Tradycji
Kościoła.
Takim bardzo „niebezpiecznym” zdaniem jest zapis
w Ewangelii św. Mateusza: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem;
jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23, 9). Zły duch nieraz
wykorzystuje to wskazanie, aby podszepnąć: „Zobacz, nawet sam Jezus nakazuje,
aby nikogo nie nazywać ojcem. Tak więc nie uważaj nikogo za ojca!”. W
ten sposób może dojść do podwójnego błędu. Przede wszystkim, zakwestionowane
zostanie ojcostwo fizycznego ojca: myśl w rodzaju „nie uważam go za ojca”.
Ponadto w innych relacjach duchowych lub społecznych zanegowana zostanie zasada
„duchowego ojcostwa”. Zwrot „ojcze” znika. Ale czy jest to zgodne z Ewangelią?
Są to oczywiście błędne interpretacje tego, co
św. Mateusz chciał przekazać. Przede wszystkim, Bóg nie przeczy samemu sobie.
Skoro w przykazaniach nakazuje szanować ojca i matkę, to jednocześnie nie
zabrania używać stosownych określeń. Co więcej, z czwartego przykazania wręcz
wypływa prawda, aby na znak uszanowania swego ojca, nazywać go ojcem. Kto tak
nie czyni, tak naprawdę ignoruje nie człowieka, ale samego Boga,
który przez tego człowieka przekazał życie. Kto szanuje ojca, oddaje cześć
samemu Bogu Ojcu. Kto nie szanuje ojca, zamyka się na Boga i Jego Ojcowskie
Błogosławieństwo.
W ten sposób dochodzimy do serca Jezusowej
wypowiedzi. Jezus pragnie przekazać, że tylko Bóg jest Ojcem w sensie
absolutnym, czyli tym który udziela życia jako absolutne Źródło. Ojciec
fizyczny jest tym, który stanowi niejako naczynie, poprzez które to
błogosławieństwo życia jest udzielane. W tej samej logice, w
tradycji chrześcijańskiej utrwaliło się także określenie „ojciec” w sensie
duchowym. Początkowo, tak nazywano na pustyni wielu eremitów i mnichów. Z
czasem tym zwrotem zaczęto posługiwać się w całym Kościele. I teraz rzecz
ogromnej wagi. Zgodnie z wolą Jezusa, w żaden sposób nie należy tego rozumieć
jako „tytuł nobilitujący”. Ostry zakaz „nikogo nie nazywajcie ojcem”
dotyczył właśnie takiego chorego rozumienia, które zaczęli prezentować uczeni w
Piśmie i faryzeusze. Traktowali siebie jako „mistrzów i dawców życia”, którym
należą się „pierwsze miejsca i pochwały”.
Jezus wyraźnie pokazał, że istnieje tylko jeden
ojciec, który jest absolutnym dawcą życia i któremu należy
oddawać Boską chwałę. Tym ojcem jest tylko i wyłącznie Bóg Ojciec. W
tym świetle, uważanie jakiegokolwiek człowieka za ojca jest niewłaściwe. Dlatego
postawa paternalistyczna jest sprzeczna z Ewangelią. Jednocześnie, zwrot
„ojcze” jest właściwy, gdy rozumiemy przez to określenie człowieka, poprzez
którego Bóg Ojciec udziela łaski życia. Czyli podobna zasada jak w przypadku
fizycznego ojca. Jest to oddanie czci Bogu, który jako Ojciec daje życie.
Kto tak czyni, otwiera się poprzez słowo „ojcze” na błogosławieństwo samego
Boga Ojca.
Adresat zwrotu „ojcze”, zgodnie z duchem
Jezusowego słowa, powinien czuć się jako nędzne narzędzie, którym Bóg Ojciec
zechciał się w swym Miłosierdziu posłużyć. Jednocześnie ważne jest poczucie
bycia bratem, pośród innych sióstr i braci we wspólnocie Kościoła. Taka
samoświadomość jest fundamentem na drodze Chrystusowego uniżenia i służby. Mocą
Ducha Świętego, w Chrystusie, wypełniajmy wolę Ojca w
Niebie…
23 sierpnia 2014 (Mt 23, 1-12)