Życie, naszpikowane głębokimi wątpliwościami, to
niszczące udręczenie. Doświadczenie oczywistości Bożej prawdy to życiodajny
dar. Dlatego wszelka święta pewność, która wypełnia umysł i serce, jest
skarbem. Ale każdy autentyczny skarb ma to do siebie, że trzeba za niego
zapłacić bardzo wysoką cenę. Jeżeli sprawa dotyczy Bożej prawdy, może chodzić
nawet o najwyższą cenę przelanej krwi.
Gdy człowiek zdecydowanie pragnie realizować
Bożą Wolę, wtedy bezpardonowo do akcji wkracza szatan. Nieraz działa
bezpośrednio, ale najczęściej posługuje się ludźmi. Jeden z doświadczonych
pustelników podzielił się bardzo ważną obserwacją. Otóż, gdy ktoś podejmuje
powołanie pustelnicze, wówczas szatan czuje potężne zagrożenie. Wszak chodzi o
powołanie, które całkowicie nastawione jest na odejście od świata i życie tylko
dla Boga. Dlatego w niektórych ludzkich duszach, ulegających pokusie, powstaje
złowrogi opór wobec pustelniczej rzeczywistości. Jest to konsekwencja
podszeptów diabła, który usiłuje zablokować rodzące się dobro. Każdy, kto
podejmuje na serio drogę pustelniczą, i w ogóle wszelką drogę Prawdy Bożej,
musi być świadomy, że stanie się celem ataku.
Wyraziście widać to na przykładzie św. Jana
Chrzciciela, który na pustyni szlifował swą relację z Bogiem. Ogołocony i
uwolniony z różnych światowych iluzji jasno postrzegał Boże
Przykazania. Posłuszny głosowi sumienia, motywowany troską o zbawienie,
wskazywał m.in. Herodowi na konieczność zmiany grzesznego życia. W odpowiedzi
nie otrzymał słów wdzięczności, ale doświadczył śmiercionośnego aktu zemsty.
Szatan, rękoma i ustami Heroda i Herodiady, zabił świętego proroka i
pustelnika. Jak najdosłowniej, głowa Jana Chrzciciela została
ścięta. Jakże przygnębiająca tragedia ludzi, którzy stają
się współpracownikami diabła w uśmiercaniu świadków prawdy.
Na szczęście, są także ludzie, którzy
zdecydowanie otwierają swe serca na Bożą Miłość i Prawdę. Po
zamordowaniu Jana Chrzciciela w Ewangelii znajdujemy bardzo ważną informację:
„Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli
i donieśli o tym Jezusowi” (por. Mt 14, 12). Przedziwna rzeczywistość: jedni
ciało torturują i szatańsko zabiją, drudzy zaś ciało traktują z szacunkiem i
powierzają Bogu.
Wydarzenia, które miały miejsce w życiu św. Jana
Chrzciciela, to latarnia wskazująca Wieczność, pośród doczesnych ciemności.
Jeśli ktoś na serio pragnie być świadkiem Boga, warto aby zdawał sobie sprawę z
trzech fundamentalnych spraw. Przede wszystkim trzeba być heroicznie wiernym
doświadczanej w sumieniu prawdzie i nie można się złamać. Następnie na
horyzoncie pojawią się ludzie, którzy będą narzędziami w ręku złego; będą
stawiać opór i utrudniać życie. Najczęściej nie chodzi o zagrożenie w sensie
fizycznego zabicia ciała. Z reguły bolesne ciosy polegają na psychicznym
dręczeniu. Są to słowa i zachowania, które sukcesywnie niszczą psychikę.
Oczywiście konsekwencją takiego działania są także choroby i zabijanie ciała. W
cyklonie tych morderczych zmagań trzeba z miłującą determinacją
powtarzać prawdę: „Mogą zabić moje ciało, mogą nawet zniszczyć moją
psychikę, ale ducha nie złamią mi nigdy!”.
Wreszcie trzeba mieć otwarte oczy i wyczulone
serce, gdyż Bóg pośle nam także ludzi, którzy szczerze będą pragnęli nas
wspierać. Ci Boży posłańcy będą balsamem dla naszej duszy, psychiki i ciała;
będą nas wspierać i opowiadać Jezusowi o naszych zmaganiach. Taka
przyjacielska obecność to bezcenny dar na drodze powołania, które można
określić mianem: „umrzeć za życia”. Tacy przyjaciele będą towarzyszyć w
umieraniu. Nie będą snuć swych „mądrości, że trzeba żyć”, ale pokornie staną
się współ-uczestnikami codziennego umierania, które w Jezusie prowadzi do Życia
Wiecznego.
Jan Chrzciciel miał odwagę stracić życie doczesne, z miłości do Bożej Prawdy i
Wiecznego Życia. W ten sposób stał się Poprzednikiem samego Jezusa Chrystusa,
który umarł i Zmartwychwstał. Św. Janie Chrzcicielu, módl się za
nami, abyśmy mieli ufną odwagę pójść drogą ku Niebu...
2 sierpnia 2014 (Mt 14, 1-12)