Pokorna wiara


Potoczne wyobrażenia Bożego działania często wyrażają się w oczekiwaniu na spektakularne zjawiska. Gdy ich brak, pojawia się głęboki zawód. Z kolei zaskakujące sytuacje wprawiają w zachwyt lub przerażenie, z czego jednak nic trwałego dla przemiany wnętrza nie wynika.

Jezus Chrystus ukazuje nam realistyczną i zarazem prawdziwą drogę rozumienia autentycznej Bożej obecności. Otóż Jezus żył i wzrastał w Nazarecie, zwyczajnie w malutkiej miejscowości, gdzie niczym szczególnym przez całe lata nie odróżniał się od innych ludzi. Można rzec, zwykły człowiek ukryty w tłumie sobie podobnych. Podejmował zwyczajne obowiązki codziennego życia prostego człowieka. Ewangelie zawsze podkreślały tę naturalną prostotę. Tylko w apokryfach, często wytworach ludzkiej wyobraźni, rozpisywano się o spektakularnych wydarzeniach. Owa zwyczajność Jezusa stała się niestety powodem odrzucenia jego nadprzyrodzoności. Szczególnie najbliższe osoby i mieszkańcy tej samej wioski nie byli w stanie przyjąć faktu, że Jezus jest autorem prawdziwie nadprzyrodzonych dzieł. Nie wyrazili w sercu zgody na to, że jeden spośród nich jest w stanie dokonywać cudów. Dlatego w swych rodzinnych okolicach Jezus dokonał jedynie uzdrowienia kilku chorych poprzez nałożenie rąk.

Od razu trzeba doprecyzować, że uzdrowienie nawet poprzez nałożenie rąk nie oznacza automatycznie cudu. Cud w sensie chrześcijańskim nie utożsamia się ze spektakularnym wydarzeniem, którego racjonalnie nie da się wyjaśnić. Takie, przekraczające możliwości rozumowego wyjaśnienia, uzdrowienia byli i są w stanie dokonywać różni magicy i szarlatani. Dla ucznia Chrystusa prawdziwy cud wymaga pierwotnej postawy wiary. Uzdrowienie, które nie powoduje wzrostu wiary, nie jest cudem. Dlaczego? Ponieważ pozbawione jest nadprzyrodzonego znaczenia. Nie prowadzi do pogłębienia relacji z Miłosiernym Bogiem. Takie uzdrowienie pozostaje tylko pewnym aktem na poziomie czysto ludzkim. Prawdziwy cud łączy się z dostrzeżeniem rzeczywistości nadprzyrodzonej.  Wówczas uzdrowienie staje się rzeczywistym znakiem nadprzyrodzonej Bożej obecności.

Współmieszkańcy z wioski Jezusa niestety nie mieli wiary. Nie chodziło tylko o pewien niewielki brak. Jezus wskazał na radykalną postawę niewiary. Jego nauczanie i dokonywane znaki napotkały swoisty mur niewiary. Z tego jednak nie można wyciągnąć wniosku, że współmieszkańcy Jezusa byli ateistami. To byłoby zupełnie błędne rozumowanie. Mieszkańcy Nazaretu raczej w całości uznawali istnienie Boga i podejmowali stosowne praktyki religijne. Bez wątpienia wielu z nich było pobożnymi i praktykującymi Żydami. Jednakże Ewangelia stwierdza jasno i klarownie, że nie mieli wiary. Jak to możliwe?

Otóż wiara chrześcijańska nie jest czysto intelektualnym aktem uznania istnienia Boga. Wiara chrześcijańska nie sprowadza się do zestawu głęboko pobożnych praktyk religijnych. Wiedza i pobożność mogą być wyrazem jedynie naturalnych zdolności i zainteresowań. Wiara chrześcijańska oznacza przyjęcie całym sercem, duszą i ciałem prawdy, że Jezus Chrystus jest Bogiem. W konsekwencji jest to pokorne otwarcie się na prawdę, że nawet pozornie zwykłe czyny Jezusa stanowią miejsce Bożego działania. Mieszkańcy Nazaretu wiedzieli o niezwykłych czynach, które Jezus dokonywał. Nie byli jednak w stanie uwierzyć, że ich autorem jest sam Bóg, wcielony w Jezusie Chrystusie. Nawet nadzwyczajne zjawiska nie prowadziły ich do odkrycia boskości osoby Jezusa Chrystusa.

Historia wciąż się powtarza. Przecież tak często trudno uznać, że człowiek, którego dobrze znamy, jest sprawcą Bożych dzieł. Jak to możliwe? Przecież go dobrze znam...Cud oznacza ujrzenie w danym czynie konkretnego Bożego działania, którego dokonuje Jezus. Wiara jest przylgnięciem całym sercem do Chrystusa, który objawia Boga. Otwierajmy nasze serca na Boże dzieła, które dokonują się w codzienności naszego życia.

1 sierpnia 2014 (Mt 13, 54-58)