Dylematy z Komunią Świętą


           „Kiedy przystępowanie do Komunii Świętej ma sens? Dlaczego jedni mogą karmić się Eucharystią, a dla innych nie jest to możliwe?” . Pytania takie nasuwają się w powiązaniu z chrześcijańską prawdą o Jezusie Chrystusie, którego możemy przyjmować w Komunii Świętej.
Przedziwna historia. Nieskończona Miłość jest obecna pod postacią drobiny materii. Świadkami tej prawdy są chrześcijanie, których życie jest wołaniem: „Wierzę, że w tej białej hostii przyjmuję Jezusa Chrystusa, który jest Bogiem i Człowiekiem. Nie jestem godzien, ale pokornie otwieram me serce na dar Nieskończonej Miłości”. Tak! Ludzie autentycznie wierzący dają świadectwo, że chodzi o przyjęcie Bożego Ciała i Krwi, które są pokarmem i napojem na drodze do Wiecznego Szczęścia. 

  W tym świetle warto dostrzec kilka innych postaw w powiązaniu z Eucharystią.  Zastanawiające jest zachowanie chrześcijan, którzy choć są w stanie łaski uświęcającej, to jednak do Komunii Świętej nie przystępują. Oczywiście, zawsze są jakieś grzechy powszednie, ale przecież spowiedź powszechna na początku Mszy Świętej daje możliwość ich unicestwienia. Wielka szkoda, że Boży pokarm nie jest przyjmowany. Nie jest to w żaden sposób pokora. Pokora jest gotowością do przyjęcia daru,  który osoba z miłości nam ofiaruje.  Jezus nadziwić się nie może, że ktoś bez powodu rezygnuje z daru Jego Boskiego Ciała.

 O wiele większy problem jest z ludźmi, którzy choć „nie mogą, to na siłę chcą”. Chodzi o osoby żyjące w grzesznych związkach, które arogancko rozbiły sakramentalne małżeństwa. Pomimo  trwania w grzechu ciężkim, niektórzy domagają się prawa do przyjmowania Komunii Świętej. W kontekście tej bolesnej sytuacji warto przytoczyć znamienną refleksję Jezusa (por. Łk 13, 22-30). Chrystus mówi o ludziach, którzy na sądzie ostatecznym użyją argumentu: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą”. Trwając w roszczeniowej logice, ludzie ci będą chcieli  wymóc na Bogu prawo do wejścia na ucztę w królestwie Bożym. Jezus przestrzega, że odpowiedzią na taką argumentację będą słowa Pana: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości”.

Dotykamy istotnej kwestii w temacie Komunii Świętej.  Sam fakt fizycznego przyjmowania Ciała Chrystusa nie jest wystarczającym argumentem, aby wejść do Nieba. Istotne znaczenie ma stan serca, w którym przyjmujemy Ciało Boga. Jeśli ktoś buduje swe szczęście na ludzkiej krzywdzie, usłyszy od Jezusa: „Nie znam cię”. Fizyczne przyjmowanie Komunii Świętej nie uchroni przed potępieniem, jeśli Boga nie ma w sercu. „Biały opłatek” jest wtedy tragicznie zredukowany do „kolejnego przedmiotu pożądania”.   

Istniejący zakaz przyjmowania Komunii Świętej w takiej sytuacji nie jest dyskryminacją, ale tak naprawdę znakiem troskliwej miłości. Jest to sygnał, że trzeba uzgodnić życie z Ewangelią. Tylko wtedy Komunia Święta będzie pomocą na życie wieczne. Kto rozbił  sakramentalne małżeństwo, najlepiej zrobi, gdy się nawróci na drogę Ewangelii. W ten sposób uniknie wiecznego „płaczu i zgrzytania zębami”.   

Istnieje jeszcze pewien szczególny przypadek, zupełnie innego rodzaju. Chodzi o osoby, które nie rozbiły żadnych związków, a wręcz zostały wcześniej skrzywdzone i porzucone. W sytuacji wejścia w nową relację o charakterze niesakramentalnym, niestety,  nie ma już możliwości przyjmowania Komunii Świętej. Jest to wielki ból dla serca, które w aktualnie przeżywanej relacji bardzo tęskni za pełnym przyjmowaniem Jezusa w Eucharystii. W świetle słów Ewangelii, uczestnictwo we Mszy Świętej i szczere duchowe pragnienie Jezusa prowadzi w kierunku Nieba. Taki stan można nazwać duchowym przyjmowaniem Komunii Świętej. Fizyczne spożywanie Eucharystii w stanie niesakramentalnym nie byłoby „miłosierdziem”, ale utrudnieniem w uzyskaniu możliwie największej szczęśliwości wiecznej.  W tej sytuacji przystępowanie do Komunii Świętej stanie się możliwym i owocnym pokarmem na Wieczność tylko w przypadku podjęcia życia „jak brat z siostrą”.  

Jezu, prowadź nas! 

29 października 2014 (Łk 13, 22-30)