Zastraszenie i pochlebstwo


„Zastraszenie i pochlebstwo”. Oto dwa ostrza tego samego niszczycielskiego miecza. Jeśli pragniemy być dobrymi ludźmi, na pewno doświadczymy tych dwóch diabelskich strategii. Pojawią się ludzie, poprzez których na własnej skórze poczujemy przewrotność zła.

W przypadku zastraszenia forma jest wprawdzie brutalna, ale przynajmniej mamy jasność sytuacji. Budowana jest psychoza strachu, aby wybić nam z głowy „święte zapędy”. Padają konkretne groźby: „Zamknij się”, „Stracisz pracę”, „Zniszczę cię”. Patron dzisiejszego dnia, bł. ks. Jerzy Popiełuszko, zaprasza nas, aby nie ulec temu zniewalającemu terrorowi. Pomimo wielorakich mechanizmów zastraszenia, jak fabrykowanie kompromitujących materiałów i „zapowiedzi” morderstwa, nie uląkł się, ale jeszcze bardziej głosił ewangeliczne wartości. W sumie stosował „prostą metodę”. Jaką? Słyszysz: „Zabiję cię”, odpowiadasz: „Dzięki, jeszcze bardziej kocham Jezusa i ciebie”. W ten sposób ks. Jerzy przyjmował w sercu Ducha Świętego, który z kolei dawał mu dosłownie Boską moc, aby trwać w wolności, która „zło dobrem zwycięża”. Jakże nieszczęśliwi są ci, którzy dali się zastraszyć i pozbawieni Bożego Ducha boją się nawet własnego cienia. Szkoda ludzi, którzy przeobrazili się z wolnych osób w zniewolone marionetki. Ks. Jerzy pokazuje nam, że chrześcijanin jest człowiekiem, który odważnie woli wybrać nawet śmierć, aniżeli poddać się wymaganiom decydentów, którzy usiłują zastraszyć i trzymać „swego pieska” na niewolniczej smyczy.

Choć zastraszenie to  brutalny mechanizm, trzeba pamiętać, że o wiele groźniejsza jest  kusicielska strategia pochlebstwa. Początkowo tworzony jest „ciepły i uśmiechnięty klimat”. Padają „serdeczne” słowa i wyszukane komplementy, które  „życzliwie” opiewają cnoty kuszonej osoby. Strategię tę możemy zaobserwować w jednym z ewangelicznych epizodów. Faryzeusze i uczeni w Piśmie, mając w planach zniszczenie Jezusa, w wyrafinowany sposób zwracają się do Niego: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz” (por. Mt 22, 15-18). Oto błysk pochlebczego ostrza!  

Pochlebstwo charakteryzuje się tym, że komplementom na ustach towarzyszy zabójcza pogarda w sercu. Celem pochlebczych słów nie jest szczere wyrażenie szacunku. Jest to swoisty „zabieg narkozy”, aby uśpić czujność atakowanego człowieka i następnie we śnie zadać mu śmiercionośny cios.  Jak się bronić? Przede wszystkim potrzebna jest pokora. Człowiek pyszny łatwo polegnie, gdyż wierzy w największe idiotyzmy, które cyniczni pochlebcy mu opowiadają. Następnie,  warto postawić sobie pytanie: Autor dobrych słów jest szczerym przyjacielem czy fałszywym pochlebcą?  Za przyjaciela można uznać tylko takiego człowieka, który w przeróżnych sytuacjach życiowych dał nam jednoznaczne świadectwo, że szczerze nas kocha. Przyjaciel mówi dobre rzeczy, aby z miłości dać nam życie. Pochlebca mówi dobre rzeczy, aby z nienawiści zabić nas.

Gdy zdiagnozujemy obecność „wirusa pochlebstwa”, wtedy najlepiej zastosować dwie reakcje obronne. Najczęściej, najlepiej jest milczeć i pochlebcę całkowicie zignorować. Każde słowo może bowiem oznaczać postawienie nogi na podstępnej minie o wielkiej sile rażenia. Jeśli mamy dużo doświadczenia życiowego, wtedy możemy ostro powiedzieć: „Obłudnicy! Czemu Mnie wystawiacie na próbę?”. Tak uczynił Jezus, wprowadzając swych adwersarzy w stan „zmieszania i ucieczki”. Ale powiedzmy szczerze: to już jest najwyższa półka, całkowicie w Duchu Świętym. Dzięki zjednoczeniu z Jezusem ks. Jerzy dał sobie radę także z pochlebstwami, obecnymi zwłaszcza w pierwszym okresie działalności, która doprowadziła go do męczeńskiej śmierci. Z reguły, jeśli człowiek jest wielkiego formatu, to najpierw jest kuszony pochlebstwami. Gdy nic z tego nie wychodzi, wtedy już „bez czarowania” agresor przechodzi do brutalnego zastraszania.

Najlepiej być „Bożym prostaczkiem”, który uważa się za nic i żyje w poczuciu, że nic nie ma. Wówczas pokornie idąc z Jezusem przez życie, na pewno przezwyciężymy wszelkie pokusy i szczęśliwie do Nieba dotrzemy.  

Bł. ks. Jerzy, módl się za nami! 

19 października 2014 (Mt 22, 15-21)