Spojrzenie z wiarą


Trudne sytuacje… To nie są doświadczenia pozbawione sensu. Przy właściwym podejściu cierpienie chroni przed większym cierpieniem, a nawet może być przeobrażone w jeszcze większe szczęście. Jest to możliwe dzięki nadprzyrodzonej mocy Jezusa Miłosiernego. Specyfika Bożego działania polega na tym, że człowiek zawsze otrzymuje niezbędne łaski, aby  niezależnie od punktu startu kontynuować życie „w kierunku wznoszącym się”.

Aby tę zbawienną pomoc przyjąć, niezbędna jest postawa wiary, właściwie rozumiana. Wiara nie jest tylko pewnym mglistym uczuciem, ale duchowym stanem, który posiada wewnętrzną strukturę.  Pewne fundamentalne cechy możemy dostrzec w powiązaniu z ewangelicznym epizodem uzdrowienia trędowatego (por. Mt 8, 1-4). Po ludzku rzecz biorąc, ów chory był skazany na dotkliwe cierpienie fizyczne, egzystencję na marginesie społeczności i bolesne pytanie w sercu: „Dlaczego ja?”. A jednak pierwotny ból został przeobrażony w wielkie błogosławieństwo. Dzięki czemu?

Przede wszystkim, trędowaty przyszedł do Jezusa i pokornie przedstawił swój problem. Nie było to wcale oczywiste, gdyż wedle obowiązujących praw nie powinien tak czynić. Trędowaci mieli zakaz zbliżania się do zdrowego człowieka. A jednak było to  prawidłowe zachowanie. W tym świetle wiara jest głębokim przekonaniem, że zawsze i wszędzie mogę zwracać się do Chrystusa. Myśl własna lub czyjaś w rodzaju: „nie wolno ci” lub „śmieszne” jest ewidentną pokusą. Ewentualne przeszkody nie mogą być barierą, lecz powinny być „mobilizacyjną trampoliną”, aby rzucić się w Boże ramiona.  

Dla owocności modlitewnego spotkania istotne znaczenie ma wewnętrzne nastawienie wobec Boga. Warto brać przykład z trędowatego, który zawołał: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.  Oto kolejne centralne cechy zdrowej wiary. Częstym problemem jest niewiara w moc Bożą. Człowiek na podstawie swych predyspozycji formułuje wniosek: skoro ja tego nie podniosę, to już nikt tego nie uniesie. Błąd! Prawidłowe myślenie wyraża się modlitwą: „Panie, Ty wszystko możesz. Nie wiem, jak to możliwe, ale nie mam wątpliwości, że tak właśnie jest”. Im bardziej uważam siebie za słabego i nieporadnego, tym bardziej wewnętrznie uznaję istnienie Bożej wszechmocy. Wierzący codziennie przypomina sobie prawdę, że Chrystus ma nieskończoną moc stwórczą, która przezwycięża wszelkie ludzkie zło i ograniczenia. Dlatego nawet ciemne zło jest niejako zmuszone, aby poddać się jasnemu strumieniowi Boskiej Dobroci.

Taki stan nie oznacza, że Boża moc ma ugiąć się przed ludzkim „ja chcę”. I tu ujawnia się kolejna cecha wiary, którą trędowaty pięknie wyraził określeniem: „Jeśli chcesz”. Najczęściej utrudniamy Bogu działanie poprzez swoiste „opresyjne musisz”. Człowiek prawdziwie wierzący nic Bogu na siłę nie narzuca, zarówno w kwestii końcowego rezultatu, jak i czasu realizacji przedłożonej sprawy. Wiara jest ufnym wypowiadaniem słów: „Panie, czyń tak, jak uznasz za stosowne, i w czasie, który uznasz za stosowny”. Takie wyznanie jest wyrazem zaufania do Bożej wolności, która jest przecież doskonałym splotem wolnego wyboru i miłości. Im bardziej ufamy Bogu, tym bardziej Jego wewnętrzny plan pomocy ujawnia się w zewnętrznym działaniu łaski. Wiara jest pokornym skłonem „woli swego ja” przed „Świętą Wolą Boga”.

Po uzdrowieniu Jezus rzekł do trędowatego: „Uważaj, nie mów nikomu”. Wierzyć, to wprowadzać serce w klimat milczenia i wyciszenia. Gdy człowiek od razu wszystko rozpowiada, nie odkrywa głębokiego sensu tego, co się wydarzyło. Nawet najpiękniejszy dar spływa po człowieku jak woda po kamieniu, nie nasączając wewnętrznie. Kontemplacja pozwala odkrywać sens wydarzeń w perspektywie obecności, mądrości i miłości Jezusa. Sens uzdrowienia z choroby trądu nie polegał tylko na tym, aby przywrócić do zdrowia. Choroba i uzdrowienie były jedynie pomocą, aby doświadczyć Miłości Wcielonej. Wierzyć, to wszystko traktować jako przestrzeń spotkania z Chrystusem, Bogiem i Człowiekiem. Dla wierzącego, nawet największe cierpienie staje się błogosławionym środkiem do jeszcze szerszego otwarcia serca na Chrystusa i Jego uszczęśliwiające dary…    

26 czerwca 2015 (Mt 8, 1-4)