Zbawienna koronka


Pewna osoba podzieliła się radosną wiadomością. Odmówiła koronkę do Miłosierdzia Bożego przy umierającym. Bóg powołał kolejnego człowieka z tego świata do Wieczności. W tym po ludzku smutnym doświadczeniu było jednak wiele Bożej nadziei. Odejściu z ziemskiego padołu do Domu Ojca towarzyszyła modlitwa do Miłosierdzia Bożego. Takie duchowe wsparcie, to w pełni uzasadniony powód do radości. To wielka sprawa móc kogoś wspomóc w ostatniej ziemskiej drodze.

 Osoba, która pomodliła się, pracuje w szpitalu. Co pewien czas ktoś umiera. W tych szczególnych chwilach dokonują się bardzo ważne sprawy, zwłaszcza w perspektywie duchowej. Na przykład w pewnej sytuacji z tego świata odchodziła samotna kobieta. W trakcie choroby nikt nie odwiedził jej w szpitalnej sali. Jednocześnie w ciągu życia, gdy była zdrowa, wyświadczyła dużo dobra. Wiadomo, ludzie łatwo zapominają otrzymane dobro. Nie ma prostych schematów. W każdym razie nikt się nie pojawił, aby odwiedzić chorą. Przypomina się dramatyczne wydarzenie zbawcze, gdy Jezus samotnie umierał na Krzyżu. Jednakże swoistym działaniem Opatrzności i Bożą odpłatą była piękna postawa innych chorych. Gdy powoli zbliżała się śmierć, solidarnie na oddziale zaczęto odmawiać różaniec. Ostatnie tchnienie umierającego dokonało się przy pomocy powietrza, które było przeniknięte świeżą wonią modlitwy.

Po usłyszeniu tej wzruszającej historii, zapytałem, czy odmawiana jest przy umierającym także koronka do Miłosierdzia Bożego. Okazało się, że taka praktyka modlitewna raczej nie ma miejsca. To stwierdzenie stało się dobrym pretekstem, aby wyjaśnić zasady odmawiania tej bezcennej modlitwy. To bardzo prosta forma modlitewnego wołania, w oparciu o zwykłą koronkę różańcową. Nie trzeba wiele czasu, a tak wiele można dokonać, zwłaszcza w przypadku odmawiania przy umierającym. Można śmiało powiedzieć: zbawienne kilka minut. Pragę podkreślić określenie: „zbawienne”! Czy nie jest to przejaw przesadnej dewocji? A może lepiej skoncentrować się tylko na działaniach medycznych? Może trwać w poczuciu przygnębiającego smutku i w stanie rozpaczy? W sumie dla człowieka niewierzącego gasną wszelkie światła. Ale rzecz wygląda zupełnie inaczej dla człowieka, który z zaufaniem i wiarą przyjmuje słowa Jezusa Chrystusa. Zbliżamy się wtedy tak naprawdę nie do końca, ale do Wielkiego Początku.

Otóż koronka do Miłosierdzia Bożego nie jest tylko ludzkim wytworem. Jezus osobiście objawił ją świętej Faustynie Kowalskiej 13/14 września 1935 roku i zachęcił do gorliwego odmawiania. Obecnie jest to jedna z najbardziej popularnych modlitw na świecie. Tłumaczona jest nawet w małych narzeczach afrykańskich. Jezus związał z odmawianiem koronki do Miłosierdzia Bożego konkretne obietnice. Św. Faustyna otrzymała m.in. następujące zapewnienie w objawieniach spisanych w „Dzienniczku”: „Kiedy przy konającym odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę”.

Niezwykłe! Wystarczy, aby przy umierającym z miłością i ufnością odmawiać wspomnianą koronkę i tak wielkie łaski miłosierdzia wypraszamy na ostatnim etapie życia. Pomagamy ludzkiemu sercu w otwarciu się na Wieczne Zbawienie. Prawda ta przekracza możliwości ludzkiego zrozumienia. Ale skoro Jezus tak mówi, to widocznie tak jest. Tak więc pamiętajmy sami oraz zachęcajmy innych do wspierania umierających Koronką do Miłosierdzia Bożego. Chodzi o sprawy, które mają wpływ na całą Wieczność! Bądź uwielbiony Panie w Twym niezgłębionym Miłosierdziu. Bądź uwielbiony, że tak owocnie promieniujesz poprzez tę skromną, a jakże cenną koronkę. Dziękuję, że dajesz mi siły i zapał do odmawiania Twej świętej koronki do Miłosierdzia Bożego…  

17 lipca 2015 (Mt 12, 1-8)