Istnieją różne metody dążenia do osiągnięcia
celu. Bardzo niebezpiecznym zachowaniem jest szantaż. Jest to wymuszanie
pożądanego dobra pod groźbą wyrządzenia zła sobie, osobie przymuszanej lub
komuś innemu. Jest to nieczyste postępowanie, które objawia istnienie jakiegoś
problemu i prowadzi do pogłębienia istniejących trudności.
Szczególnie delikatna jest sytuacja, gdy ktoś
grozi, że zrobi sobie coś złego, jeśli nie otrzyma tego, czego żąda. Taki
rodzaj presji jest oznaką niedojrzałości lub wskazuje na bezwzględność w
działaniu. Nie można ulegać szantażowi, gdyż oznacza to akceptację chorej
sytuacji, która prowadzi do afirmacji zawoalowanej przemocy i manipulacji. Jest
to zgoda na bycie coraz bardziej zniewolonym przez kolejne żądania pod groźbą
nowych aktów krzywdy. Najlepszą odpowiedzią na szantaż jest odmowa i
podejmowanie decyzji zgodnie z sumieniem. Najczęściej zapowiadana krzywda jest
tylko formą wywierania presji.
Oczywiście najlepiej, jeśli uda się nawiązać
dialog i wytłumaczyć niewłaściwość „metody szantażu”. Człowiek, który kocha,
nigdy nie szantażuje. Szantaż jest formą urzeczowienia drugiego człowieka. Dlatego
jest sprzeczny z miłością i czystością. Bóg nigdy człowieka nie szantażuje. Z
kolei szatan często posługuje się szantażem, aby uzyskać zamierzony cel. To
jego preferowana metoda. Znaczy to, że istnieje ścisły związek pomiędzy
„ludzkim szantażem” i obecnością złego ducha. Jeśli ktoś często posługuje się
szantażem, z pewnością otwiera swe wnętrze na złe oddziaływanie.
Z tego wynikają dwa jednoznaczne wnioski. Nie
wolno stosować szantażu i nie można ulegać szantażowi. Warto zwrócić uwagę na
ten problem jak najwcześniej. Nieraz zdarza się, że małe dziecko stosuje
swoisty „szantaż przez rozkapryszony płacz”, aby coś uzyskać. Jeśli rodzic
ulega tej presji, wtedy krzywdzi swe dziecko. Dziecko bowiem odkrywa, że
poprzez „usilną presję płaczu” może uzyskać to, co chce. Konsekwencją tego w
dorosłym życiu może być tendencja do różnych form agresywnego przymuszania i
szantażowania. Jedynym właściwym zachowaniem jest odmowa, połączona z
adekwatnym wyjaśnieniem. Wówczas dziecko z czasem zobaczy, że jednak przez płacz
nic nie uzyskuje. Nie staje się rozkapryszone i nie utrwala się mechanizm
szantażowania. Małe dziecko nie jest moralnie odpowiedzialne za swe zachowania.
Działa jedynie za zasadzie spontaniczności, która powinna być przez dorosłych
prawidłowo przeobrażona i ukształtowana. Gdy w procesie wychowania to nie
dokonuje się, wtedy za ewentualne „szantażujące zachowania” dziecka
odpowiedzialni są rodzice. Co więcej, takiemu dziecku jest czyniona krzywda,
gdyż jako dorosły człowiek będzie bardziej narażony na pokusę
szantażowania.
Od szantażu należy precyzyjnie odróżnić
sytuację, gdy ktoś wypowiada usilną i wytrwałą prośbę w sposób czysty. To
zupełnie odmienne zachowanie. Człowiek doświadcza określonego pragnienia i po
prostu z pełną determinacją dąży do tego, aby uzyskać upragniony cel. Nie ma tu
jednak żadnych gróźb. Bardzo dobrze widać to na przykładzie kobiety
kananejskiej, która w okolicach Tyru i Sydonu prosiła Jezusa o uzdrowienie swej
córeczki (por. Mt 15, 21-28). Jezus początkowo odmawiał, używając nawet bardzo
trudnych i przykrych słów. Kobieta jednak niezmiennie błagała o pomoc. W żaden
jednak sposób nie szantażowała Jezusa. Nie groziła, że zrobi sobie krzywdę lub
Jezusowi, jeżeli nie zostanie wysłuchana. Ufnie oczekiwała na to, co się
wydarzy w następstwie jej szczerych, czystych słów. Taka postawa ma jak
najbardziej pozytywny charakter. Wręcz można powiedzieć, co podkreślił sam
Jezus, że jest to piękny przejaw „wielkiej wiary”, która poprzez wytrwałość
prowadzi do otrzymania upragnionego daru od Boga.
Chrześcijanin nie szantażuje i nie ulega
szantażowi. Zarazem uczeń Chrystusa jest pełen wytrwałości i determinacji, aby
zgodnie z sumieniem pokornie błagać swego Pana. Znakiem czystej wiary jest ufne
przyjęcie tego, co Jezus w danym czasie zechce dla naszego dobra
udzielić…
5 sierpnia 2015 (Mt 15, 21-28)