Zbawienna perspektywa


Modlitwa w odosobnieniu, na pustyni… Jakże trudna czasoprzestrzeń duchowa… Zarazem jakże niesamowicie  piękna i owocna… Zyskujemy możliwość dostrzeżenia faktów, prawd i zależności, których w zabieganiu nigdy byśmy nie odkryli. Człowiek otrzymuje dar spojrzenia niejako z „Bożej perspektywy”.

 Ciągłe światowe zapędzenie powoduje spadek wrażliwości duchowej. W konsekwencji nawet najlepsze rachunki sumienia nie pozwalają wychwycić wielu grzechów, a zwłaszcza głęboko zakorzenionych „grzesznych schematów”. Problem ten dotyczy różnych rozwiązań życiowych. Egzystujemy w czymś, co z zewnątrz patrząc, ewidentnie dobrze byłoby ulepszyć . Ale tego nie czynimy, gdyż ciśnienie przyzwyczajenia niejako zaciemnia umysł i nie pozwala uświadomić sobie niezbędnych dla polepszenia życia zmian i innowacji. Boleśnie ilustrują to przypadki, gdy osoby pochłonięte pracą zawodową zupełnie zapominają o domu. Pustynne doświadczenie jest szansą, aby przejrzeć na oczy i ujrzeć katastrofalny stan prowadzonego życia. Ale najczęściej może chodzić tylko o pewne niewielkie „przemeblowanie”, które pozwoli łatwo usunąć jakieś wieloletnie szkody lub nieporozumienia. Nieraz szybkość duchowych i egzystencjalnych odkryć jest zaskakująco szybka. Kilka dni wejścia w klimat samotnego rozmyślania pozwala ujrzeć z wyrazistością konieczne zmiany i ulepszenia, które wcześniej przez całe miesiące, a nawet długie lata pozostawały ukryte jakby za jakąś niewidzialną kotarą. Ostatecznie wszelkie wartościowe odkrycia są doświadczeniem głębszej odpowiedzi na pytanie odnośnie tożsamości Chrystusa, w którym wszystko jest stworzone. W sensie wiary żywej bardziej poznajemy Chrystusa poprzez ujrzany konkret do zmiany w codzienności aniżeli poprzez teologiczne opisy.

Ale nie chodzi tylko o treść odkrycia. Bardzo ważny jest aspekt czasowy, zwłaszcza cnota cierpliwości. Gdy Jezus „modlił się na osobności”, zapytał swych uczniów, za kogo Go uważają. Gdy Piotr odpowiedział: „Za Mesjasza Bożego”, wtedy Jezus „surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili” (por. Łk 9, 18-22). Nie chodziło o absolutne milczenie na zawsze, ale o czasowe wstrzymanie się z obwieszczaniem tej prawdy. Celem takiego zachowania było uniknięcie nieporozumienia. W potocznym odbiorze „mesjasz” oznaczał wówczas wybawiciela w sensie politycznym. Ale to nie wszystko. Piotr miał dobrą intuicję, że Jezus jest „mesjaszem” religijnym. Ale rozumiał to w kategoriach wybawiciela triumfującego, którego nie może dotykać cierpienie. Te dwie interpretacje nie były zgodne z pełną prawdą. Dlatego niezbędny był czas, aby sytuacja dojrzała do objawienia sekretu mesjańskiego.

W powiązaniu z aspektem czasowym, modlitewne odosobnienie jest wielką pomocą w doskonaleniu cierpliwości. Zarazem „pustynia” pomaga zabezpieczyć się przed wysublimowaną pokusą niecierpliwości. Otóż chodzi o to, że nieraz to, co pragniemy zrobić, jest rzeczywiście z Bożej inspiracji. Jednak szatan sprytnie „podpina się” pod to dobro i usiłuje przyśpieszyć jego wykonanie w stosunku do Bożej woli. Obrazowo mówiąc: Bóg daje drzewo i pragnie, abyśmy zjedli owoc. Ale wedle Jego planu powinniśmy cierpliwie zaczekać, jak owoc dojrzeje. Wtedy dostarczy nam radości i zdrowia. Szatan kusi w ten sposób, że  podkreśla „Bożą dobroć” owocu, co jest słuszne, ale potem przekręca Boży zamysł; zachęca,  aby jak najszybciej spożyć owoc, czyli gdy jest jeszcze niedojrzały. Gdy ulegniemy tej pokusie, konsumpcja niedojrzałego owocu może doprowadzić nawet do ciężkiej choroby. Zamiast dobra doznamy zła.

Modlitewne odosobnienie pomaga prawidłowo odczytać „pełnię czasu”, doskonaląc w cierpliwości. Gdy Jezus później wszystkim objawił, że jest Mesjaszem, było jasne, że chodzi o mesjasza religijnego, który doprowadzi do zbawienia poprzez swe uprzednie cierpienie. I to jest właśnie jeszcze jeden wielki owoc pustynnego odosobnienia. Poprzez samotne trudy i zmagania w głębi serca poznajemy tajemnicę zwycięskiego doprowadzenia do końca swego życia. Nie ma innej drogi zbawienia, jak przejście wraz z Chrystusem „świętej triady”: cierpienie, bycie zabitym, zmartwychwstanie mocą Boga…  

25 września 2015 (Łk 9, 18-22)