Dar Zbawiciela


            Jakże wspaniała nowina!  Nasze serca może wypełniać wielka radość. Tej nocy anioł Pański obwieścił niezwykłą prawdę:  „Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan” (por. Łk 2, 1-14).

Ta wiadomość umożliwia nam zupełnie nowe spojrzenie na życie. Nikt nie jest sam, niczym wyspa oblewana ze wszystkich stron przez wzburzone morze. W najgłębszych pokładach serca możemy liczyć na współobecność, która jest w stanie obdarzyć nas uszczęśliwiającym zbawieniem. Jest to konsekwencja faktu, że Zbawiciel przychodzi jako Bóg, który prawdziwie stał się Człowiekiem. Bóg jest bliżej nas niż my sami wobec siebie. A to oznacza bezmiar Miłości, która przezwycięża wszelkie ewentualne cierpienie z powodu braku upragnionej miłości. Co więcej, w Jezusie Bóg przychodzi jako Człowiek, który nie tylko doskonale rozumie, ale także dogłębnie uczestniczy w naszych ludzkich zmaganiach. Nie oznacza to jednak dominacji, która przytłaczałaby swym dobrem. Zbawiciel przyszedł jako bezbronne dziecko, licząc na ufne przyjęcie. Autentyczna duchowa moc zawsze objawia się jako niemoc w oczach tego świata.

W ten sposób wolność naszego sumienia jest w pełni uszanowana. Na wieczność utrwalą się tylko te stany, które w głębi serca dobrowolnie wybraliśmy. Eucharystia jest najdoskonalszą „kontynuacją” bezbronnej obecności Jezusa, który przychodzi pod postacią drobiny chleba i kropli wina, aby wyrwać nas z piekła niechcianej samotności. Pustelnik podejmuje zaproszenie do życia w samotności, w sensie fizycznego odosobnienia, aby możliwie  najpełniej otworzyć się na dar wyzwalającej obecności Boskiego Zbawiciela.  Kto boleśnie doświadcza „samotności niechcianej”, niech obficie czerpie z bożonarodzeniowej nowiny. Zawsze, gdy w sercu „piekło” zamienia się w „niebo”, dokonuje się cud Bożego Narodzenia.

Paradoks obecności Boga i Jego posłańców polega na tym, że w sercu może nieraz wzbudzać uczucie strachu.  Gdy pasterze ujrzeli anioła Pańskiego i chwałę Pańską, „bardzo się przestraszyli”. Ale była to reakcja całkowicie nieuzasadniona.  Dlatego anioł Pański do pasterzy i do każdego człowieka mówi z całą serdecznością: „Nie bójcie się!”. Oto drugi, po współobecności, piękny dar ze strony Zbawiciela: życiowe umocnienie i dodawanie otuchy.  Lęk ma wiele różnych przyczyn. Ale w każdym przypadku najważniejsze jest to, że Jezus jest w stanie pokonać to, czego się boimy.  Jeśli otworzymy drzwi serca Jezusowi, możemy być pewni, że nawet najpotężniejsze zło nie zdoła zniewolić naszego wnętrza. Dzieje się tak, gdyż Boże Dziecię jest wcieleniem Nieskończonej Dobroci, która blokuje wszelkie „skończone zło”.

Zarazem Zbawiciel sprawia, że zostajemy uwolnieni od wielu całkowicie bezpodstawnych obaw. Niejednokrotnie boimy się tego, co w żaden sposób nie jest zagrożeniem. To Zły duch wtłacza w umysł człowieka obraz różnych wyimaginowanych niebezpieczeństw, które tak naprawdę nie istnieją. Celem takiej strategii jest zamknięcie człowieka na określone dobro. Dlatego jest ono przedstawiane jako straszne zło, którego należy się bać. Blask Bożego Narodzenia rozświetla duszę. Dzięki temu właściwie rozpoznajemy dobro i zło i potem możemy adekwatnie do rzeczywistości podejmować z Jezusem wszelkie wyzwania.  

Idąc taką drogą, będziemy coraz bardziej doświadczać smaku Bożego pokoju. Po Narodzinach Jezusa, Zbawiciela, zastępy anielskie wychwalały Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których  ma upodobanie”.  Znakiem wiary w Boże Narodzenie jest  wewnętrzny pokój, który przezwycięża wszelkie niepokoje.  Boże Dziecię ofiaruje ten dar każdemu. Każdy człowiek jest bowiem stworzony z miłości i przeznaczony do zbawienia.  Ale ten pokój może realnie wypełniać ludzkie wnętrze tylko wtedy, gdy człowiek ma upodobanie w Bogu.  Takie upodobanie oznacza spoglądanie na Boga z wiarą, nadzieją i miłością. Niezależnie od tego, co się wydarzy, możemy  wtedy zachować pokój, bo umiłowany Zbawiciel na pewno ze wszystkim da sobie radę.
           
25 grudnia 2015 (Łk 2, 1-14)