Fascynujące spotkanie


„Tak bardzo się cieszę. Świetnie. Po  prostu rewelacja. Wspaniale, że zostałaś  mamą!”. Zawołała ze szczerą radością.  Na twarzy pojawił się naturalny uśmiech przejrzystego serca. Ucieszyła się  bardzo, że po wielu trudach przyjaciółka wreszcie została mamą. Tak! Wiele spotkań dokonuje się w tym duchu. Ale niestety, bardzo często jest zupełnie  inaczej. Uśmiechy stanowią jedynie asekurancką grę  pozorów. W sercu jest wiele złych uczuć. Słowa wyrażają wykalkulowane konwenanse. Zamiast troskliwej dobroci, pełna  egoizmu zazdrość i  fałszywe  zachwyty. 
            W Ewangelii znajduje się piękny opis spotkania Maryi i Elżbiety (por. Łk 1, 39-56). Rozmowa dwóch kobiet stanowi wzajemną wymianę dobroci. To nie są jakieś powierzchowne frazesy, ale głębia duchowej relacji. Maryja swym  pozdrowieniem wyzwala w Elżbiecie obecność Ducha Świętego. Elżbieta, w odpowiedzi, z  radością rozpoznaje  w Maryi tę, która jest „błogosławioną między niewiastami”. Szczery dialog, który stanowi obopólne ubogacenie.
Maryja z Elżbietą swą postawą dają  bezcenną inspirację. Wielka jest wartość dobrych spotkań pomiędzy ludźmi. Dzięki czemu jest to możliwe? W dużej mierze, dzięki pokorze.  A na czym  polega? Warto szczególnie przyjrzeć się Maryi. Pokora oznacza wewnętrzne otwarcie na prawdę. Maryja stwierdza: „Oto  bowiem odtąd błogosławić  mnie będą wszystkie pokolenia”. W ten  sposób uznaje konkretną rzeczywistość. Jednocześnie woła: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim”. Uwielbia Boga, a nie siebie  samą.
Istnieją  dwie  niebezpieczne postawy, które są zaprzeczeniem ewangelicznej pokory. Pierwsza polega na niewłaściwym poniżaniu siebie. Wtedy człowiek nie uznaje posiadanego dobra w  sobie. Wypowiadane słowa nie są zgodne z rzeczywistością. Występują tu różne reakcje lękowe i kompleksy, wynikające z pogardzania sobą. Pod takim  płaszczykiem „pokłonu głowy” może istnieć serce, które ma w sobie wiele zgorzknienia i zazdrości.
Drugie niewłaściwe zachowanie wyraża się w postawie pychy.  Człowiek pyszny w głębi serca mówi: „wielbi  dusza moja siebie”. Jest  to oddawanie chwały swoim umiejętnościom i swej dobroci. Uznawanie siebie za najlepszego. Wszyscy inni dookoła  są gorsi. Pycha zawsze uniemożliwia głębszą  wzajemną  relację. „Ja” postawione w centrum postrzega wtedy w drugim konkurencję.  „Ty” zostaje zamienione w  przedmiot.  Nawet Bóg  jest traktowany tylko jako jeden z elementów do budowania własnej życiowej układanki. 
Poniżanie siebie lub pycha uniemożliwiają głębokie spotkanie międzyludzkie. Nierealne staje się wtedy budowanie trwałej przejrzystej relacji. Zaporą staje się przede wszystkim brak wzajemnego autentyzmu oraz pyszna koncentracja na własnej osobie.
U Maryi i Elżbiety dokonuje się przezwyciężenie tych dwóch ludzkich słabości. W  mocy Ducha Świętego wchodzą na drogę  autentycznej pokory. Maryja zgodnie z prawdą uznaje otrzymany od Boga dar. Nie kwestionuje tego, że w przyszłości będzie błogosławiona przez wszystkie pokolenia. Jednocześnie niczego  nie przypisuje sobie. Uważa siebie za służebnicę, która wszystko otrzymuje od Boga. W głębi  serca uwielbia Boga. W ten sposób dokonuje się  swoista synteza, która jest owocem działania Ducha  Świętego. Rodzi się postawa pokory, która przyjmuje fakty i zarazem źródło  wszelkiego dobra upatruje w Bogu. Człowiek pokorny w pełni uznaje też wszelkie swe słabości i przejawy złego zachowania.  Zło przypisuje sobie. Za dobro uwielbia Boga. Pokora stanowi więc wewnętrzne otwarcie na prawdę.
            Ludzie o pokornych sercach są w stanie wchodzić w głębokie wzajemne relacje. Pomiędzy „ja” i  „ty” dokonuje się spotkanie, które służy wzajemnemu ubogaceniu. Dwie osoby są przekonane o swej wartości, zarazem w centrum stawiają Boga. Dzięki temu jeden w żaden sposób nie  dyskredytuje drugiego. Szczera, czysta radość wspólnego bycia w Bogu.

31 maja 2013 (Łk 1, 39-56)