Miłosierdzie większe od grzechu


Człowiek wciąż popełnia grzechy. Wiele z nich pozostaje w ukryciu. Nie dostrzegamy ich. Życiowe zapędzenie sprzyja ślizganiu się po powierzchni. Wtedy łatwo można popaść w iluzję, że zasadniczo wszystko jest w porządku. Dobre samopoczucie poprawia przekonanie o złych zachowaniach innych. Załamywanie rąk nad ogólną niemoralnością jeszcze bardziej hermetycznie zamyka. Chroni przed dostrzeganiem własnych złych uczynków. Pozorne zadowolenie osolone zgorszeniem jest smutną iluzją. Wszak obiektywna prawda jest inna.

 Miłośnik rzeczywistości potrzebuje czasu pustyni. Taka mała codzienna pustynia i co pewien czas dłuższe udanie się na miejsce pustynne. To jedyna droga, która odziera z iluzji. Prawda odsłania się. Na pustyni zaczynamy dostrzegać grzechy, które popełniamy. Na szczęście nie na tym koniec. Jeszcze głębiej odkrywamy dobroć, którą Bóg złożył w nasze serca. Uznając grzech, mogę na nowo wracać do Boga. Miłosierdzie objawia się tylko temu, kto pokornie dostrzega i przyjmuje prawdę o swych grzechach. Odradza się relacja miłości. Nowe światło. Pustynne miejsce prowadzi do oazy. Przed nami prawdziwie zielony gaj. Świeżość tej zieleni ujawnia się z wyrazistością. Drugi człowiek przestaje być beznadziejnym grzesznikiem. Staje się, jak pięknie wyraził to św. Paweł,  „listem Chrystusowym”. 

Jest to list napisany przez samego Ducha Świętego. Drugi człowiek odsłania się jako stworzone z dobroci dzieło Boże. Słowa o liście nie są tu jedynie literacką metaforą. Naprawdę poprzez życie siostry i brata zaczynamy odczytywać wiele bezcennych treści. To sam Bóg przemawia. Ta świeżość zieleni wyraża się także w odkrywaniu Boga jako źródła wszelkiego dobra. Pustynia ogałaca człowieka. Nie ma już żadnych wątpliwości co do własnych słabości. Delikatnie aczkolwiek z mocą widać, że Bóg jest Panem wszystkiego. Z niego pochodzi wszelka moc. Człowiek nie jest twórcą mocy. Człowiek może tę moc przyjąć lub odrzucić. 

Grzech to iluzja własnej siły i bezgrzeszności. Pokorna miłość, to szczery żal za grzechy wobec Miłosiernego Boga. Takie postrzeganie życia domaga się postu. Post chrześcijański nie jest formą samozniszczenia. To rezygnacja z czegoś, aby bardziej wypełnić się Bogiem. Warto podjąć szczególny post. Rezygnujmy z osądzania innych. Dostrzegajmy własne grzechy. 

Pewien starożytny pustelnik miał niezwykle mądrą zasadę. Jak widział, że ktoś grzeszy, kierował do Boga pokorne słowa: „Boże przebacz mi, bo ja zgrzeszyłem”. Myślał wtedy o własnym grzechu. Rozumiał, że upadek brata jest spowodowany także przez siebie popełnionym grzechem. Drugi człowiek był dla niego listem od Miłosiernego Boga. Konkretne wezwanie do własnego nawrócenia. Gdy ja się poprawię, wtedy prawdziwie z miłością pomogę drugiemu. To piękny post. Rezygnować z osądu drugiego przy dostrzeżonym u niego grzechu. Z pokorą prosić o Miłosierdzie w stosunku do grzechów popełnionych przez siebie. Odkrywajmy własny grzech. Zanurzajmy się w Miłosierdziu Bożym. Podejmujmy post chrześcijańskiej Miłości. Droga od suchego piasku do soczystej, życiodajnej zieleni…

4 lipca 2013 (Mt 9, 1-8)