Misterium serca


            Serce… Słowo, które współcześnie kojarzy się z emocjami i uczuciami. Ale w języku biblijnym ma ono dużo głębsze i szersze znaczenie. Warto uświadomić sobie te fundamentalne rozumienia, aby dzięki temu jeszcze pełniej przeżywać swe istnienie.

W człowieku możemy wyróżnić sferę zewnętrzną i wewnętrzną. Zewnętrzność łączy się z tym, co może być postrzegane zmysłami. Jest to świat dostępny poprzez zewnętrzny ogląd. Z tym łączy się pokusa powierzchowności, której specyfiką jest branie pod uwagę tylko jakiegoś wycinka dostrzeganej rzeczywistości. A przecież rzeczywistość przypomina kostkę sześcienną. Najczęściej widzimy tylko jedną ściankę, ewentualnie częściowo niektóre pozostałe. Dlatego powinniśmy nieustannie dążyć do pełni prawdy i wciąż od nowa ożywiać pragnienie dobra. Tylko Bóg zna człowieka „wzdłuż, wszerz i w głąb”, gdyż ma doskonałą zdolność patrzenia w ludzkie serce. 

Sfera wewnętrzna dotyczy tego, co ukryte jest przed ludzkim spojrzeniem. Ten wewnętrzny świat ma duchowe centrum, które nazywamy sercem. To tutaj zlokalizowane jest pierwotne źródło myśli, pragnień, decyzji i uczuć. Serce utożsamia się z rdzeniem osobowości, gdzie przechowywane są najważniejsze wspomnienia z przeszłości, rozumienia teraźniejszości i projekty odnośnie przyszłości. Rozum operuje na poziomie ogólnych pojęć i struktur. Serce umożliwia wniknięcie w konkretną rzeczywistość. Jest to dogłębne „miłujące odczuwanie”. Przy czym ta „Boża intuicja” może zostać zatruta przez zło i wtedy przeobraża się w „demoniczne przekonanie”.  

W sercu powstają najgłębsze nastawienia w wymiarze przeżywania prawdy, dobra i miłości. W powiązaniu z tym możemy mówić o sercu zamkniętym, zatwardziałym lub otwartym. Serce zamknięte jest zwrócone ku sobie. Przyczyną tego są poważne zranienia, które powodują lęk przed otrzymaniem kolejnych ciosów. Zamknięcie pozwala trwać w stanie względnego poczucia bezpieczeństwa. Nie ma tu złych intencji, ale dominuje koncentracja na swym „zranionym ja”. Dlatego konieczny jest proces uzdrowienia.  

Sprawa wygląda zupełnie inaczej w przypadku serca zatwardziałego. Własne „ja” jest tutaj przeżywane jako „boskie centrum świata”. Dominuje przerażająca pycha. Człowiek o sercu zatwardziałym uważa siebie samego za absolutne kryterium prawdy i dobra. Nawet Boża mądrość zapisana w Piśmie Świętym jest traktowana jako coś głupszego i gorszego. To powoduje uporczywe trwanie w posiadanych przekonaniach. Konsekwencją tego jest odrzucenie trudu nawrócenia. Cała tragedia polega na tym, że domniemane prawda i dobro są w rzeczywistości nieprawdą i złem. Gdy człowiek zaczyna uważać siebie za ważniejszego i mądrzejszego od Boga, wtedy w sercu zaczyna zamieszkiwać grzech i kłamstwo. 

W Ewangelii znajdujemy znamienne stwierdzenie Jezusa odnośnie faryzeuszy: „Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc” (por. Mk 3, 1-6). Specyfiką tej faryzejskiej zatwardziałości było radykalne zakwestionowanie prawdy, że Jezus jest Bogiem. W powiązaniu z tym został On ideologicznie uznany za kogoś złego, choć czynił wielkie dobro i dawał ewidentne dowody bycia Bogiem. Nawet cud uzdrowienia człowieka z uschniętą ręką nie skłonił faryzeuszy do nawrócenia. Co więcej, jeszcze bardziej zaangażowali się w planowane zabójstwo.

Jezus jest doskonałym przykładem Osoby o sercu otwartym. Specyfiką takiego serca jest absolutna koncentracja na Bogu, który przeżywany jest jako Dawca dobra i prawdy. Jezus zawsze podkreślał, że przyszedł wypełnić wolę Ojca. Takie serce dostrzega człowieka, który jest w potrzebie. W epizodzie z chorym z uschniętą ręką nie było to oczywiste. Jezus wiedział, że jest śledzony i grozi mu śmierć. Mógł na zasadzie „rachunku strat i zysków” zrezygnować z narażania się na gwałtowne oskarżenia. Tak jednak nie uczynił. Jego serce było przeniknięte miłością, która na pierwszy plan stawia wypełnienie woli Boga i dobro potrzebującego człowieka. Wrażliwość serca pozwoliła Jezusowi dostrzec chorego człowieka i dokonał cudownego uzdrowienia.  Zarazem w sercu Jezusa było absolutne pragnienie prawdy. Dlatego pokornie, posłuszny Ojcu, odważnie potwierdzał, że jest Synem Bożym.  Wielkie jest misterium serca. 

           20 stycznia 2016  (Mk 3, 1-6)