Sens umierania


           Umieranie… wyzwala różne skojarzenia. Bardzo dużo zależy od rozumień, które nosimy w głębi serca. Pierwszoplanowe znaczenie odgrywają życiowe wybory, które pragniemy realizować. Wielkie znaczenie ma kontekst duchowy. Warto wyróżnić trzy zdecydowanie odmienne podejścia, z których tylko ostatnie z wymienionych jest zgodne z nauką Jezusa Chrystusa.  

W pierwszym przypadku umieranie jest postrzegane jako coś jednoznacznie negatywnego. W świadomości powstaje wizja bliżej nieokreślonej nicości, która nastąpi po śmierci. Niebyt wydaje się być jedyną możliwą konsekwencją przerwanego życia. Perspektywa unicestwienia wywołuje lęk i chęć dalszego trwania w tym, co teraz jest. Największe przerażenie budzi definitywna śmierć.  

Ten stan ma swoje pochodne. Umieranie odnosi się także do relacji, które przeżywamy. To, co jest dobre, daje poczucie bezpieczeństwa. Silnie oddziałuje mechanizm poczucia swego istnienia poprzez przynależność do kogoś lub do jakiejś grupy ludzi. Zniknięcie tej relacji jawi się jako własne unicestwienie.  To tak, jakby dla mostu runęły podpory, na których się wspiera. Mówiąc metaforycznie, most boi się zniszczenia swych filarów wspierających, bo na skutek tego on sam przestałby istnieć. 

Umieranie odnosi się także do zmiany stanu zewnętrznego lub wewnętrznego. Przy takim podejściu wszelkie poważne przeobrażenia powodują widzenie przyszłości w czarnych barwach. Zmiana jest bowiem interpretowana podświadomie jako swoisty krok w przepaść i „koniec świata”. Dlatego lepiej zachować status quo.  

Przy drugim podejściu umieranie jawi się jako swoiste „wyzwalające lekarstwo”. Proces ten postrzegany jest jako zdążanie do nieistnienia, które pozwoli uwolnić się od życia. Codzienność przypomina salę najcięższych tortur. Istnienie jawi się jako miażdżący ciężar nie do uniesienia. Takie podejście do umierania łączy się często z radykalną utratą zaufania do ludzi. Występuje depresyjne „zapadanie się w siebie”. „Chcę umrzeć” utożsamia się tutaj ze stwierdzeniem: „Chcę przejść w stan niebytu”.  W wersjach bardziej łagodnych ma miejsce oczekiwanie na zmianę obecnie przeżywanego życia. Ale głównym celem nie jest „lepsza przyszłość”, lecz chęć ucieczki od „gorszej przeszłości i teraźniejszości”. Niektórzy ludzie nieustannie usiłują uciec od czegoś, co wydarzyło się kiedyś i wciąż boleśnie daje o sobie znać. 

Istnieje jeszcze jedno rozumienie umierania. Jest to interpretacja chrześcijańska. Tym razem centralne znaczenie ma osoba Jezusa Chrystusa. Na plan pierwszy wysuwa się prawda paschalna, że przeszedł On ze śmierci do życia. W tej perspektywie umieranie nabiera pozytywnego sensu. Śmierć nie jest wchodzeniem w niebyt, ale stanowi sposób nawiązywania głębszej relacji z Boskim Absolutem. W funkcji tego umieranie jest postrzegane jako „koniec”, który stanowi jednocześnie „początek” nowego życia. Tak rodzi się nadzieja, która skierowana jest ku przyszłości. Nie jest to tani optymizm, ale solidna budowla, która jest utwierdzona na prawdzie, że Jezus przeszedł ze śmierci do wiecznego życia. Śmierć nie budzi lęku, gdyż jawi się jako brama do pełnego zjednoczenia z Jezusem. 

W tym świetle także doczesne umieranie przeniknięte jest zaufaniem, że chodzi o „utratę”, która prowadzi do „większego zysku”.  Także samotność nie przeraża, bo przecież zawsze jest zmartwychwstały Jezus, który zapewnia o swej trwałej obecności. Co więcej, jest to obecność, która niesie z sobą ulgę, dobrą nowinę, wolność, wyzwolenie, prawdę i wszelkie potrzebne łaski. Sam Jezus zapewnił: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana” (por. Łk 1, 1-4; 4, 14-21).

Umieranie pustelnicze ma swą najgłębszą inspirację w nauce Jezusa Chrystusa. Gotowość na śmierć, dosłowną lub metaforyczną, opiera się na zaufaniu, że słowa Chrystusa są prawdziwe i na pewno zaowocują spełnieniem wszystkich udzielonych obietnic… Niech nasze umieranie prowadzi do coraz pełniejszego życia. Niech wszelkie nasze doczesne rezygnacje znajdą swe ostateczne zwieńczenie w wiecznym obdarowaniu. 

          24 stycznia 2016 (Łk 1, 1-4; 4, 14-21)