Najcenniejsze prawdy życiowe… Możemy przekazywać je na różny sposób. Jest to uzależnione od powołania osoby, która z miłości pragnie się dzielić, oraz od woli Bożej w konkretnych realiach. Najczęściej spotykaną formą jest ustne głoszenie lub publikacja tekstów. Takie słowo jest odzwierciedleniem dobra, które wypełnia wnętrze. Dobro ze swej natury pragnie się udzielać. Dlatego wspaniale, jeśli poprzez słowo prawda Ewangelii może promieniować na różne strony świata.
Jezus pewnego razu postawił
pytanie retoryczne: „Czy po to wnosi się światło, by je umieścić pod korcem lub
pod łóżkiem? Czy nie po to, żeby je umieścić na świeczniku?” (por. Mk 4, 21-25).
To bardzo sugestywny obraz. Jezus wskazuje na konieczność dzielenia się Bożym światłem. Nie można jednak tego wezwania sprowadzać jedynie
do pewnych zewnętrznych form przekazu. Istnieje także cały wewnętrzny wymiar,
który łączy się z prowadzeniem życia kontemplacyjnego.
Dlatego ważne, aby uświadomić
sobie, że możemy uczestniczyć w przekazie światła nie tylko poprzez zewnętrzne
formy, ale także poprzez wewnętrzne zaangażowanie serca. Aby lepiej uchwycić tę
myśl warto zauważyć, że po zacytowanym pytaniu Jezus wypowiada znamienne
stwierdzenie: „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw”.
Zdanie to można rozumieć na dwa sposoby. W sensie negatywnym chodzi o zło,
które jest dokonywane w ukryciu. Diabeł często kusi zapewnieniem, że można popełniać
grzechy, gdyż i tak nikt o tym się nie dowie. Jeśli człowiek się nawróci, Boże
Miłosierdzie może uchronić przed ujawnieniem grzechu. W przeciwnym razie, wszystko
będzie ujawnione. W sensie pozytywnym otrzymujemy zapewnienie, które niesie w
sobie niesamowitą obietnicę. Otóż jeśli z woli Bożej nosimy w sercu światło, niewypowiedziane przed ludźmi, to ten duchowy skarb zostanie przez Boga ujawniony.
Tym razem będzie to chwalebne odsłonięcie życiodajnej prawdy.
Tak więc istnieje ścisły związek
pomiędzy dzieleniem się światłem i życiem ukrytym. Ta relacja jest duchowym
fundamentem w życiu pustelniczym. Pustelnik otrzymuje specyficzne powołanie,
aby milczeć. To milczenie może być realizowane w różnym zakresie. Często Bóg
prowadzi stopniowo. Przez pewien czas pragnie, aby miało miejsce także pewne
zewnętrzne głoszenie. Ale potem zaprasza do wejścia w stan coraz
większego milczenia. Takie milczenie nie jest sprzeczne z wezwaniem do ukazywania
światła, ale tak naprawdę realizuje je w sensie jeszcze głębszym. Największy
duchowy owoc nie przynosi mechaniczny przekaz, ale ofiara miłości obecna w
sercu. Gdy człowiek posłuszny woli Bożej rezygnuje ze słowa i podejmuje
milczenie, to ma miejsce ofiara. Poprzez tę ofiarę Bóg działa potem w ludzkich
sercach. Po ludzku wydaje się, że byłoby
lepiej, żeby słowo głoszone lub pisane dalej było obecne. Tak rzeczywiście jest
w przypadku osób, które są powołane do takiej działalności. Ale pustelnik
otrzymuje specyficzne zaproszenie do samotnego umierania, które realizuje się
także poprzez milczenie. W sensie widzialnym to może być konkretna strata.
Już nie będzie słowa, które było. Ale w sensie nadprzyrodzonym Bóg, skoro tak
chce, sprawi jeszcze większy owoc poprzez ofiarę z milczenia. Jeszcze pełniej
światło będzie mogło promieniować.
Najdoskonalszy przykład dał nam Jezus Chrystus.
Przez pewien czas głosił Ewangelię. Po ludzku dla ówczesnych słuchaczy byłoby
najlepiej, aby to głoszenie trwało przez długie lata. Ale odwieczne plany Boże były inne. Konsekwencją tego stało się całkowite zamilknięcie po trzech latach nauczania na skutek śmierci. Bóg Ojciec wyprowadził jednak z tej
śmierci niezwykły owoc Zmartwychwstania… Pustelnik jest zaproszony do coraz
głębszego umierania. Bóg ma moc, aby poprzez dotychczasowe słowo
wzbudzać w stanie milczenia nowe słowo w sercach tych, którzy nadal pragną słuchać.
28 stycznia 2016 (Mk 4,
21-25)