Maryja...uzdrowienie i odwaga!


Dziś wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes... Tak! To było dla mnie prawdziwie przełomowe wydarzenie... Wszystko zaczęło się bardzo niepozornie. Będąc klerykiem, na tablicy ogłoszeniowej w seminarium dostrzegłem krótką notkę odnośnie Cité Saint Pierre (Miasteczko św. Piotra). Kompletnie nic nie wiedziałem na temat tego miejsca w Lourdes we Francji.

           Jednocześnie do dziś żywo pamiętam, jak odczułem wewnętrzny głos: „Musisz tam jechać!!!”. A potem pojawiła się pełna powątpiewania myśl: „Ale jak?”. Trzeba bowiem wiedzieć, że w tamtych realiach potrzebna była zgoda Księdza Prymasa na wyjazd zagraniczny nawet dla księży; zaś dłuższy indywidualny wyjazd nędznego kleryka jak ja praktycznie był czymś niemożliwym. Ale głos nie ustawał… Serce powiedziało „Tak”. Po wielu, wielu miesiącach wielorakich starań, pism i oczekiwań, dokonał się cud. Ksiądz Prymas udzielił zgody. Totalny ewenement! Dosłownie płakałem ze szczęścia. Tak, Maryja wyprosiła cud!!!

Zakupiłem malutki czerwony plecaczek. Stał się moim nieodzownym towarzyszem doli i niedoli. Posłuszny Maryi, zrezygnowałem z autobusu liniowego i z pociągu. Wyruszyłem autostopem. Dotarłem pierwszy raz na granicę państwa polskiego. Potężny szpaler ciężarówek. Usiadłem. Co dalej robić?...  Zająłem się kanapką. Wtedy podszedł celnik i zapytał: „Na co czekasz?”. Z rozbrajającą szczerością odpowiedziałem: „Na autostop do Paryża”… Zdziwiony, pokiwał głową i odszedł. Po dwudziestu minutach, szok! Znów przychodzi i mówi: „Chodź szybko, bo właśnie jest wolne miejsce w autokarze do Lourdes”.  Aż mnie z wrażenia zatkało. Pobiegłem. Rzeczywiście tak było. 

Tak oto dotarłem z moimi dobroczyńcami do Paryża, a potem do Miasteczka Świętego Piotra w Lourdes. Ośrodek ten powstał z woli Matki Bożej, aby wspierać ubogich pielgrzymów. Podjąłem pracę jako woluntariusz. Posługiwałem pielgrzymom. Za to miałem jedzenie i spanie. Spotkania z woluntariuszami z krajów całego świata były czymś niesamowitym. To był taki totalnie nowy, zachwycający świat. 

Często przed północą chodziliśmy do Groty Massabielskiej. Niepowtarzalna atmosfera modlitwy i wyciszenia przy setkach płonących świec i kojącym szumie wody z cudownego źródełka. To tutaj w 1858 roku miały miejsce objawienia, w których Maryja ukazała się Bernadecie Soubirous. Wydarzenie to stało  się potwierdzeniem ogłoszonego cztery lata wcześniej dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Istotą Maryjnego Orędzia było wezwanie grzeszników do nawrócenia, zaś cały Kościół do modlitwy i pokuty. Zagubiona na końcu świata wioska u stóp Pirenejów bardzo szybko stała się wielkim Sanktuarium Maryjnym. Niezwykłe miejsce, gdzie za wstawiennictwem Maryi, zwłaszcza chorzy na ciele i duszy do dziś doświadczają uzdrowień fizycznych i duchowych.  

Z Lourdes wróciłem szczęśliwie z pielgrzymką autokarową, która akurat wyjeżdżała w dniu, gdy kończył się mój miesięczny pobyt. Opatrzność czuwała. Po powrocie, nieco ochłonąwszy, zacząłem  uświadamiać sobie cud duchowego uzdrowienia. Najważniejsze jest wnętrze, a nie zewnętrzne pozory (por. Mk, 7, 1-13). Z każdym rokiem widzę coraz wyraźniej, że w Lourdes dokonał się życiowy przełom. „Wcześniej”, zamknięty w swoim małym światku człowieczek pełen kompleksów i lęków. „Później”, nadal zwykły człowieczek, ale z odwagą, którą Bóg wlał we wcześniej zalęknione serce. Maryja z Lourdes wyprosiła mi dar życiowej odwagi i zrozumienie pewnej fundamentalnej prawdy. Jakiej?  Na wodach życia, nie muszę być potężnym okrętem. Titanic i tego typu pyszne potęgi też tonęły i toną... Wystarczy, abym był pokornie malutką żaglówką, która podnosi maszt i rozkłada żagiel. Wiatr Ducha Świętego udzieli potrzebnej mocy i poprowadzi dalej...

Dziękuję Ci Boże, że zaprosiłeś mnie do postawienia żagla. Dziękuję, że mą zakompleksioną łupinkę zaprosiłeś do odważnego wyruszenia w podróż ku nowemu światu. Najświętsza Maryjo Panno z Lourdes! Dziękuję Ci, że wyprosiłaś mi dar uzdrowienia z ogromu wcześniej paraliżujących lęków. Dziękuje za ten  mały czerwony plecaczek… bezgranicznie lojalny symbol życiowego przełomu…

          Najświętsza Maryjo Panno z Lourdes, módl się za nami...

11 lutego 2014 (Mk 7, 1-13)