Czy nagłe pojawienie się pożądania wobec
osoby nie będącej mężem lub żoną jest grzechem? Czy przeżywanie w wyobraźni
niedozwolonej relacji seksualnej jest przejawem duchowej nieczystości?...
Stwórca wpisał w naturę człowieka
pragnienia seksualne. Kto by je chciał wykorzenić jako coś złego, podjąłby
walkę z samym Bogiem. Zarazem kto będzie szedł ślepo za instynktami, wpadnie w
zniewalające macki ducha nieczystego (por. Mk 11, 15-26). Cała „sztuka
czystości” polega na tym, aby uznać piękno pragnień seksualnych i potem w dobry
sposób, zgodnie z wolą Bożą, do nich się odnieść. Aby bliżej uchwycić, co to
oznacza, warto najpierw odrzucić dwa błędne rozumienia czystości.
W pierwszym przypadku ciało i seks są traktowane
jako coś z gruntu złego i podejrzanego. Czystość oznacza tu pominięcie spraw
cielesno-seksualnych na rzecz tylko duchowych. Bóg i seksualność jawią się jako
pojęcia przeciwstawne. Nawet w małżeństwie seks jest realizowany z
poczuciem winy, jako niezdolność opanowania swego pożądania. Im więcej
przyjemności seksualnej, tym większy grzech nieczysty. W tym ujęciu, wszystkie
myśli o charakterze seksualnym są wrzucane do jednego worka z etykietką: myśli
nieczyste i grzeszne.
W drugim ujęciu na piedestale jest wolność wyboru. W kontekście seksualnym
oznacza to, że wszystkie myśli i czyny są traktowane jako dobre i czyste. Seks
jest postrzegany zasadniczo jako środek do uzyskiwania przyjemności. Im więcej
przyjemności, tym lepiej. Czystość jest tutaj definiowana jako pełna
spontaniczność w podążaniu za doświadczanymi pragnieniami seksualnymi.
Wszystkie myśli i wyobrażenia są wartościowane jako „naturalnie czyste”.
Duch nieczysty nawet największe nieczystości ukazuje takiej duszy jako
przejaw „czystej wolności”.
Właściwe rozumienie czystości możemy odnaleźć w
zdrowej koncepcji chrześcijańskiej. Wedle Pisma Świętego ciało i seksualność są
ze swej natury dobre, jako stworzone przez Boga. Ale to, co jest dobre „bytowo”
może stać się środkiem do czynów/myśli zarówno moralnie dobrych, jak i złych.
Podobnie jak dobry nóż, który może służyć zarówno do pokrojenia chleba,
jak i do zranienia człowieka. Gdy sfera seksualna jest przeżywana zgodnie z
wolą Boga, w sensie podejmowania lub rezygnacji, wtedy człowiek jest w „świecie
czystości”. Ciało staje się cennym tworzywem, aby odkrywać piękno i szczęście w
Chrystusie. Gdy przykazania Boże są przekraczane, wtedy człowiek wchodzi w
„świat nieczystości” i grzechu. Duch nieczysty wykorzystuje ciało i seks, aby
zniewalać i niszczyć.
Pierwszoplanowe znaczenie mają myśli i wyobrażenia. Tak naprawdę to tutaj
zaczyna się kwestia czystości i nieczystości, ewentualnie kontynuowana w
czynach. Gdy pojawia się nagłe pożądanie wobec osoby, która nie jest żoną lub
mężem, to automatycznie nie jest to jeszcze grzech. Jeżeli nie ma na to
przyzwolenia woli i człowiek prosi Boga o uwolnienie od tego pożądania, to
wszystko idzie w kierunku czystości. Duch Święty udzieli stopniowo potrzebnych
sił duchowych, aby niewłaściwe pragnienie ustąpiło. To może oznaczać całkowity
zanik pożądanej osoby w świadomości lub przeobrażenie w myśli, które są zgodne
z przykazaniami i chrześcijańską miłością. Grzech zaczyna się wtedy, gdy ma miejsce
przyzwolenie i zgoda na trwanie w niewłaściwym pragnieniu. Zło ulega
zwiększeniu, gdy podejmowane są świadome i dobrowolne działania, aby pożądanie
przeobrazić w relację seksualną. Wtedy z reguły dołącza duch nieczysty, który
powoduje intensyfikację uwikłania w zniewalające zło.
W kontekście myśli, grzechem może być także relacja seksualna, która fizycznie
zachodzi w małżeństwie. Ma to miejsce wtedy, gdy pomimo fizycznego
kontaktu z mężem/żoną, w wyobraźni relacja jest przeżywana z inną osobą.
Wówczas głównym źródłem doświadczeń seksualnych nie jest fizycznie obecny
mąż/żona, ale wyobrażony partner/partnerka. Pojawiające się wtedy myśli mają
charakter nieczysty. W sensie duchowym jest to grzech cudzołóstwa.
Panie Jezu, obdarzaj każdego człowieka darem czystości i chroń przed
duchem nieczystym…
9 października (Mk 11, 15-26)