Złe i dobre zainteresowanie


„Interesować się drugim człowiekiem”. To stwierdzenie może oznaczać całkowicie odmienne rzeczywistości. Swąd piekła lub woń nieba. Koniecznie trzeba pamiętać o tym rozróżnieniu, aby naiwnie nie stać się czyjąś ofiarą i samemu podążać dobrą drogą. 

W pierwszym przypadku, „złe zainteresowanie” w żaden sposób nie wpisuje się w logikę miłości. Najczęściej motywowane jest próżną ciekawością. Służy egoistycznym celom. Uzyskane informacje są potem wykorzystywane do tworzenia plotek i różnych sensacyjnych historyjek. Takie podpatrywanie lub podsłuchiwanie jest wyrazem wewnętrznej pustki. Jeśli człowiek nie podejmuje pracy nad własnym życiem, to wtedy „wypełniaczem” stają się plotkarskie opowieści o życiu innych. Kto plotkuje, bezwstydnie obnaża przed całym światem swą żałosną moralną pustkę. 

Ale to jeszcze nie jest najgorsze. Istnieje takie powiedzenie, które opisuje pewną bardzo bolesną prawdę: „Najwięcej informacji na twój temat ma twój wróg”. Tym razem to już nie jest tylko próżna ciekawość, ale zła intencja, która wypełnia serce. Wiadomości są gromadzone po to, aby potem komuś zaszkodzić lub nawet zniszczyć. W systemie komunistycznym istniał cały system inwigilacji. Niektórzy byli specjalnie zatrudnieni jako tajni donosiciele. Współcześnie,  środki techniczne umożliwiają gromadzenie potężnych ilości informacji.  Zło moralne pojawia się, gdy celem jest dyskredytacja lub ośmieszenie. Zasada „zdobądź informację i zabij”.  

Istnieje jeszcze „złe zainteresowanie” w sensie narzucania komuś własnej wizji jego życia. Jest to wchodzenie w kompetencje samego Boga. Pycha i arogancja wyraża się w przekonaniu, że wiem lepiej, jak drugi powinien żyć i co robić. Takie sytuacje mają szczególnie miejsce w przypadkach oryginalnych dróg życiowych; gdy odważnie podejmowany jest wewnętrzny głos sumienia. Pokusa  zewnętrznego obserwatora polega na formułowaniu powierzchownych sądów, z całkowitym pominięciem obecności Ducha Świętego w obserwowanym człowieku. To poważne nadużycie, w sensie uznania swego pomysłu jako lepszego od planu Bożego. Takie „złe zainteresowanie” otwiera przestrzeń działania dla ciemności złego ducha, który dokonuje potem dalszego niszczenia. 

W Ewangelii jest znamienny epizod (por. J 21, 20-25). Gdy Piotr zapytał odnośnie Jana „A co z nim?”, wtedy Jezus dwukrotnie zdecydowanie odpowiedział „Co tobie do tego?”. Mówiąc inaczej, Mistrz wyraźnie dał do zrozumienia Piotrowi, aby zajął się sobą, a nie ingerował w życie Jana. Pytanie Piotra było bowiem podszyte niezdrowym zainteresowaniem i chęcią decydowania o życiu drugiego. 

            Z postawy Jezusa w tej sytuacji nie wynika oczywiście zaproszenie do totalnego braku zainteresowania drugim. Zimna obojętność nie jest postulowanym ideałem. Wręcz przeciwnie, na kartach Ewangelii mamy nieustannie wołanie o miłość, która dostrzega bliźniego. Chodzi tu jednak o zupełnie inny świat motywacji od poprzednio opisanego. Tym razem zainteresowanie motywowane jest rzeczywistą troską o drugiego. Interesować się z miłości, to pomagać bliźniemu odkrywać i realizować Boży plan. Wszelkie posiadane informacje są wykorzystywane tylko do tego, aby pomagać. Celem jest wzajemne wspieranie się w niesieniu życiowych ciężarów. Nie ma tu miejsca na plotki. Na zewnątrz nie opowiadam negatywnie o osobie, którą się interesuję. Nie oznacza to oczywiście ślepoty. Wszelkie błędy i mankamenty przekazuję po prostu bezpośrednio. 

Występuje tu swoiste dyskretne towarzyszenie duchowe. Oznacza to pełny respekt dla wolności wyboru, zarazem w chwilach zagrożenia pojawia się pomocna dłoń. „Dobre zainteresowanie” służy pogłębianiu relacji zaufania. Jest przeniknięte miłością i szczerością. Pamięć i znajomość wydarzeń z życia przyjaciela służy lepszemu rozeznaniu. Pamiętam i wiem, nie po to, aby szkodzić, lecz wspierać i pomagać. 

Taka autentyczna troska o drugiego otwiera na światłość Ducha Świętego, który jest  Miłością. Duch Święty przeobraża szczere zainteresowanie w  jasny klimat miłości i  bezpieczeństwa… 

18 maja 2013 (J 21, 20-25)