Pismo Święte w służbie czemu?

  
 „Pismo Święte nie jest Księgą jedynie do bicia po głowie innych, ale przede wszystkim do uderzania się we własne piersi”. To prawda, którą warto nosić w sercu przez całe życie. Postrzeganie Bożego Słowa w ten sposób to najbardziej owocna metoda na drodze do świętości. Zarazem nic lepszego nie wymyślimy, jeżeli pragniemy szczerze i realnie uczestniczyć w przemianie na lepsze otaczającego nas świata. 

 Niestety, obserwacja codzienności pokazuje dominację zupełnie innego modelu. Pismo Święte jest często wykorzystywane do tego, aby innym porządnie przyłożyć, a siebie z samozadowoleniem przytulić. Tragedia polega na tym, że sens używania Pisma Świętego został odwrócony. Dotyczy to wymiaru osobistego i społecznego. Odwrócenie polega na tym, że Słowo Boże jest traktowane jako cenne narzędzie do oskarżania innych, przy jednoczesnym usprawiedliwianiu i gloryfikowaniu samego siebie.  Szatan jest największym specjalistą od przewrotnego posługiwania się Słowem Bożym. I to jest właśnie największe niebezpieczeństwo dla ludzi, którzy w jakikolwiek sposób poznali Boże Prawdy. 

 W prywatnych rozmowach padają niejednokrotnie osądy i oskarżenia w rodzaju „jak on/ona tak może?!”, które w podtekście sugerują: „ja tak nie robię”, „na szczęście ja jestem lepszy”. W skali społecznej można usłyszeć tezy niektórych przywódców, którzy innych nazywają przestępcami. Jednocześnie własne działania przedstawiają się jako wyraz troski o uciemiężone narody.  Historia pokazuje jednak, że bardzo często obiektywna rzeczywistość  wyglądała zupełnie inaczej od prezentowanej wersji wydarzeń.  Niejednokrotnie państwa prezentujące się jako obrońcy, w rzeczywistości okazywały się najeźdźcami. „Zbawiciele” okazywali się starannie zakamuflowanymi przestępcami. Ludzie oskarżający innych o ciężkie grzechy, sami popełniali jeszcze cięższe. To co, zarzucają innym, sami niejednokrotnie o wiele bardziej dokonują. Ewentualnie, konkretny rodzaj zła jest inny, ale co do ciężaru jeszcze większy.  Serce krwawi, gdy np. tych samych ludzi, robiących dokładnie te same rzeczy, raz nazywa się „niebezpiecznymi terrorystami”, a innych razem „rebeliantami walczącymi o wolność”.

           Jezus Chrystus bardzo cierpi widząc obłudę. Opisuje cały obłudny mechanizm m.in. przy pomocy metafory „drzazgi” i „belki”. Drzazga obrazuje mniejsze grzechy, zaś belka symbolizuje poważne grzechy. Belka to różne stopnie braku miłości. Otóż obłudnik widzi drzazgę w oku brata swego, przy jednoczesnym niedostrzeżeniu całej belki we własnym. W konsekwencji chce usunąć tę drzazgę, postrzegając ją jako belkę. Jednakże czyjaś drzazga widziana jako jego belka w rzeczywistości jest często własną belką. Dlatego Jezus  woła: „Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata” (Łk 6, 42).

           Tak, najpierw trzeba dostrzec i usunąć własną belkę. Wtedy okaże się, że u drugiego występuje tylko drzazga. Dopiero mając taką pokorną świadomość własnej wielkiej nędzy, można z miłością pomóc drugiemu w przezwyciężeniu jego mniejszych słabości. Bóg daje Pismo Święte jako Wielkie Światło, przy pomocy którego mamy najpierw oświetlać ciemności własnego wnętrza, a nie „chodzić z latarką" w sumieniu drugiego. Szatan przewrotnie wszystko odwraca. Dlatego po diabelsku sprawia, że wykorzystujemy Bożą Mądrość najpierw do prześwietlania życia innych, a własne pozostawiamy w ciemności. Metafora o „belce i drzazdze” jest potężnym wołaniem Jezusa, aby powrócić do pierwotnego zamiaru Boga Ojca. 

  Święty to człowiek, który czyta Pismo Święte i pokornie bije się we własne piersi. Owocem tego pokornego „biczowania” jest pełne miłości przytulenie brata, który już nie musi obawiać się, że ktoś Pismem Świętym rozbije mu głowę…

 13 września 2013 (Łk 6, 39-42)