Pasja poszukiwania



             Życiowa nuda czy pasja istnienia? Zdesperowana celebracja bezsensu czy uważne wypatrywanie sensu? Skostnienie w schematach czy kreatywna żywotność? Tak! Nasz los zależy od wyborów, które dokonujemy w sercu. Nie jesteśmy ofiarami wyroków bezdusznego przeznaczenia. Oczywiście, zewnętrzny świat ma wielki wpływ na nasze istnienie. Ale trzeba pamiętać, że jest to jedynie drugoplanowy dodatek do treści naszego pierwotnego wyboru.  To prawdziwie cios samobójczy egzystować wedle przekonania, że wszystko zostało już z góry ukartowane. Wedle Pisma Świętego otrzymaliśmy dar wolności wyboru piekła lub nieba. Jaki w takim razie jest ów wybór, od którego zależy późniejszy obraz życia?

Otóż wiele zależy od tego, czy całym sercem angażuję się w poszukiwanie „tego, czego jeszcze nie odnalazłem”. Można powiedzieć: „żyć pełną piersią, to szukać”. Szukać wciąż od nowa. Kto uznał, że już wszystko odnalazł, tak naprawdę wszystko stracił. Super-szczera postawa nieustannego szukania jest ważniejsza nawet od zewnętrznych deklaracji wiary. Dokładnie tak! Jeśli ktoś autentycznie szuka, to na pewno życiowo się rozwija i smakuje pasji życia. Wówczas nawet niewierzący zbliża się do Boga Żywego. Z kolei, jeśli ktoś uważa się za wierzącego „wszystko-wiedzącego”, lecz nie ma w głębi serca postawy szukania, wówczas będzie się duchowo „zwijał”. Taki „wierzący” myśli, że złapał Pana Boga za nogi, a w rzeczywistości następuje zjazd po równi pochyłej w postawę antyświadectwa: schematyzm, pycha i powierzchowność. Oczywiście najwspanialej być człowiekiem prawdziwie wierzącym, który gorliwie „wciąż szuka”.  A czego szuka?

Wszystkiego! Chodzi o autentyczne poszukiwanie, które jest odpowiedzią na wewnętrzny głos sumienia, w kontekście realizowanej w danej chwili drogi życiowej. Dobrze widać to w ewangelicznym epizodzie, gdy rybak Piotr wraca po nieudanym nocnym połowie (por. Łk 5, 1-11). Wówczas Jezus proponuje mu: „Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów”. Ryby najlepiej łowić nocą. Jeśli więc nocny połów się nie powiódł, to tym bardziej poranna praca była skazana na porażkę. Piotr jednak nie poddał się tej „logice smutnego przeznaczenia”.  Podjął wyzwanie i posłusznie wyruszył na kolejny połów. Efektem tej gotowości do poszukiwania stały się sieci pełne ryb. Co więcej, Piotr nie popadł w samo-zachwyt, że kolejnym razem świetnie dał sobie radę. Jako grzesznik pokornie uznał łaskę Pana.   

W ten sposób, Piotr pięknie ucieleśnił postawę życiowego poszukiwania. Kontemplując ten epizod, można powiedzieć: szukać w życiu, to odważnie wypływać na życiową głębię. Kto nie szuka, pozostaje w porcie i zaczyna butwieć jak stojąca woda w zatoce, w której z czasem gromadzą się cuchnące śmieci. Kto szuka, wypływa na głębię i odkrywa to, o czym wcześniej nawet nie śmiał pomarzyć. Powiew świeżej morskiej bryzy. Piotr nie tylko złowił ryby. Dzięki odwadze poszukiwania usłyszał od Jezusa niezwykłe słowa: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. W rezultacie powołanie do bycia rybakiem ryb uległo ewolucji i stało się powołaniem do łowienia ludzi.

Tak! Warto w głębi serca szukać! Taka postawa serca pozwala wypływać na głębokie przestrzenie, na których Jezus Chrystus ofiaruje nam dary, o których nawet wcześniej nie śniliśmy. Jestem wdzięczy Jezusowi, że od dziecka wyzwala w mym sercu pragnienie szukania. Taki ze mnie samotnik wciąż „czegoś” szukający… Odkryłem powołanie kapłańskie. Ale potem poszukiwanie trwało dalej. Już jako ksiądz odnalazłem z radością powołanie pustelnicze. Niezwykły dar od Jezusa dla mnie, nędznego grzesznika! Moje serce przeobraziło się w serce eremity, który zarazem jest kapłanem. Dopiero teraz czuję pełnię, jakiej wcześniej nie doświadczałem. Zarazem szukam dalej na pustynnej drodze! Autentyczne bycie pustelnikiem to nieustanne podążanie na coraz głębszą pustynię. Coraz dalej i głębiej… Aż do Nieskończoności na Wieki!...   

4 września 2014 (Łk 5, 1-11)