Kim jestem?


Kim jestem? To mocne pytanie! Daje do myślenia. Jedni uczynili z niego przedmiot codziennych poszukiwań. Inni nie chcą tracić czasu na podejmowanie takich absurdalnych kwestii. Czasem pojawia się paraliżujący lęk, który uniemożliwia dalsze wniknięcie w głąb swego życia. Warto jednak  odkryć życiodajny sens tego pytania. Jest jak tlen potrzebny do oddychania. Bez niego następuje wewnętrzne zamieranie. 

Wierne poszukiwanie własnej tożsamości to droga wiodąca do odkrywania Jezusa Chrystusa. „Nigdy jeszcze nikt tak nie przemawiał jak Ten człowiek”(J 7, 46). Bez poznawania siebie, nie poznamy Boga. Jak zauważa św. Augustyn, Bóg jest bardziej obecny w głębinach naszego istnienia niż my sami. Znaczy to, że tylko stawiając pytanie „kim jestem?”, mogę realnie otworzyć się na prawdę o żywym Bogu i człowieku. Inaczej pozostaną puste, abstrakcyjne idee.  

Uważnie obserwując siebie i innych dochodzimy do wniosku, że człowiek jest jednym wielkim pragnieniem i głodem. Każdy dzień jest próbą zaspokajania doskwierającego braku. Człowieka można tutaj porównać do początkowo pustego naczynia. Jednocześnie w świecie przyrody obowiązuje pewne fundamentalne prawo. Otóż przyroda naturalnie nie przyjmuje stanu próżni. Ewentualne obszary próżniowe są sztucznym wytworem. Człowiek jest częścią wszechświata. Prawa przyrody znajdują odzwierciedlenie także w świecie ducha. Znaczy to, że będąc początkowo pustym naczyniem, człowiek nie dopuszcza, aby taki stan trwał dłużej. Ze swej natury naczynie nie godzi się na bycie w stanie próżni. Dąży do tego, aby zostać wypełnione. 

Warto odkryć w sobie tę wyraźną tendencję. Wszystko we mnie jest nieustannym zdążaniem ku temu, aby zapełniać pierwotna pustkę. To jest niezależne od człowieka. Nieraz pada stwierdzenie, że ktoś jest pusty. „Ależ pustak!”. Mówiąc precyzyjnie, taka konstatacja nigdy nie jest prawdziwa. Człowiek bowiem zawsze mniej lub bardziej jest czymś wypełniony. Zarazem nieustannie dąży do zwiększenia ciśnienia gazu w butli swego istnienia. Czym jest ten gaz? Zdanie, że ktoś jest pusty, oznacza co najwyżej, że nie posiada tego, co autentycznie wartościowe. Czyli jest pusty w rzeczy prawdziwie cenne. Ale nie jest to próżnia absolutna. Nieustannie dokonuje się działanie, które ma na celu zapełnianie pierwotnej pustki. 

Tak naprawdę pytanie nie sprowadza się do tego, czy każdy człowiek pragnie zaspokoić swoje pragnienie i głód. Tutaj można od razu odpowiedzieć, że każdy bez wyjątku. Chodzi jednak o to, czym  zaspokajany jest ten doskwierający brak. Tak oto dotykamy serca ludzkiego dramatu. Ostatecznie wszytko sprowadza się do dwóch napojów (pokarmów): miłość lub nienawiść. Z miłością łączy się prawda, dobro i piękno. Z nienawiścią fałsz, zło i brzydota. Kim jestem? To pytanie można sformułować inaczej. W jaki sposób zaspokajam swe pragnienie? To może być uczucie zazdrości i nienawiści. Niejednokrotnie widzimy ludzi, którzy karmią się żądzą niszczenia innych. Ślepa zemsta staje się dla nich jak życiodajny tlen. Na szczęście spotykamy także ludzi, którzy karmią się miłością i życzliwością. Głód zaspokojenia nasycają poprzez dobre słowa i uczynki. 

W jaki sposób wypełniam naczynie mego życia? Nienawiść czy miłość? Czego jest więcej? Kim jestem? Boże, dawaj mi odwagę stawiania tego życiodajnego pytania. Bym odkrywał Ciebie. Każdego dnia od nowa.

16 marca 2013 (J 7, 40-53)