Schematy tkwiące w
sercach i umysłach. Przekonania i prawdy, które wydają się oczywiste. Nawet na
myśl nie przychodzi, że można inaczej. I oto błyskawica, która przeszywa
zastygłą noc. Z półsnu, a może i nawet głębokiego snu, wyrywa nas światło słowa
i gestu. Papieska prośba: „A teraz chciałbym udzielić błogosławieństwa, ale
najpierw proszę was, zanim biskup pobłogosławi, módlcie się, żeby Pan
błogosławił biskupa. Módlcie się za swojego biskupa. W chwili ciszy pomódlcie
się za mnie”.
Tak oto twierdza
schematu pada. Kiedyś za sprawą biedaczyny z Asyżu, a dziś dzięki biskupowi
Rzymu, Franciszkowi. Można inaczej. Najpierw pochylony biskup przed ludem, a
dopiero potem lud przed biskupem. Jakże mądra ochrona przed pokusą pychy
błogosławienia. Kochać kogoś, to uznać przed nim swe ubóstwo i pokornie błagać
o jałmużnę.
Biskup Rzymu
zaprasza do przemiany myślenia. Nie mogę stawać jak bogaty dawca Chrystusa
wobec biednego odbiorcy. Tradycyjny schemat polega na tym, że zaangażowani na
drodze wiary modlą się i działają na rzecz
„niewiernych”. Często jednak pod tą pozorną troską, tak naprawdę kryje
się faryzejska pycha. Oto ja bardziej wierzący wypraszam ci nędzny celniku dar
zbawienia. Co więcej, pobożny faryzeusz niejednokrotnie wkłada mniej lub
bardziej widzialny rynsztunek Bożego posłańca. Niestety, jest to logika władzy
świeckiej, która dodaje sobie splendoru, aby pokazać, kto tu rządzi. Biskup
Franciszek sam niesie bagaże, płaci rachunki za wynajmowany pokój, gotuje,
prosi w rozmowach o modlitwę. Ekstrawagancja?
Raczej nie … Jak
to? Spójrzmy na Jezusa Chrystusa. „Ja jednak nie przyszedłem sam z siebie; lecz
prawdomówny jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo
od Niego jestem i On Mnie posłał” (J 7, 28-29). Jezus jest świadomy, że został
posłany przez Boga Ojca. Ale ta świadomość w niczym nie powoduje, że zaczyna
sam sobie udzielać splendoru. Niezmiennie pozostaje w wyglądzie i zachowaniu
zwykłym człowiekiem. Człowiek do bólu na krzyżu! To obrazuje pełne zaufanie do
Boga. Jezus sam sobie chwały nie nadaje. Otwiera się na Chwałę od Ojca.
Papież Franciszek
pomaga nam zasmakować tego chleba pokory. Przekazuje świetną intuicję dla
wszystkich, którzy chcą głosić Jezusa Chrystusa. Nie zaczynaj od modlitwy za
ludzi. To może być wielka pycha „człowieka z wyżyn”, który przychodzi do
„niewiernych z nizin”. Skuteczna blokada łaski. Wzorem Franciszka warto zacząć
prośbą o modlitwę (przynajmniej w sercu). Ten niesamowity gest warto podejmować
tak zwyczajnie. Niech np. żona uczęszczająca na Mszę św. poprosi średnio praktykującego męża o modlitwę za
nią. Niech rekolekcjonista prosi swych wiernych o duchowe wsparcie i modlitwę.
Taka droga to bezcenne lekarstwo, żeby nie być jak faryzeusz wobec
celnika.
W tym duchu,
pokornie pochylam przed Tobą moją nędzną głowę i pragnę Cię prosić o modlitwę
za mnie, ubogiego eremitę. Niech franciszkańska prostota, dobroć i pokój
pomagają nam wiernie i ufnie kroczyć przez życie razem z Jezusem Chrystusem.
15 marca 2013 (J 7, 1-2.10.25-30)