Pomiędzy śmiercią i Życiem



„Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka”. To słowa ze starożytnej homilii na Wielką Sobotę. Jesteśmy już po Wielkim Piątku. Zarazem jeszcze oczekujemy na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Ten specyficzny dzień zawiera w sobie jakąś wielką dawkę realistycznej mądrości życia. Pomaga nam przezwyciężyć dwie życiowe pokusy. Na czym polegają?  

Pierwsza charakteryzuje się tym, że człowiek decyduje się pozostawać w stanie śmierci. Śmierć  traktowana jest jako aktualny i ostateczny etap życiowy. Pewna osoba usłyszała słuszne upomnienie, że obgaduje ludzi. A nawet oczernia. Odpowiedź była krótka: „Taka jestem i nic już z tym nie zrobię”. Śmiercią jest także nieustanne przeżywanie doświadczonego zranienia. To było kiedyś, ale moment raniącego ciosu zaczyna stawać się „wiecznym teraz”. Minęły dni, lata, a ta bolesna chwila wciąż krwawi, jakby rana była zadana w tym  właśnie momencie. 

Druga pokusa polega na chęci natychmiastowego uczestniczenia w pełni dobrego życia. Pragnienie, aby zmartwychwstanie zabłysło od razu, jakby za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki.  Przykładowo przez wiele lat ktoś karmił się obgadywaniem. I oto nagle chciałby zamienić się w człowieka nieustannie głoszącego dobre słowo. Raczej to niemożliwe.  Z kolei w odniesieniu do doświadczonego zranienia, pojawia się swoista iluzja natychmiastowego uczestniczenia w stanie zmartwychwstania. Upływ czasu, jakieś mocniejsze modlitwy rodzą poczucie: „Zostałem całkowicie uzdrowiony z tej bolesnej rany”. Nieraz takie iluzoryczne trwanie w zmartwychwstaniu trwa bardzo długo. I oto pewnego dnia jakieś mocne wydarzenie sprawia, że przeszłość wraca. Miejsce uznane za uzdrowione, zaczyna na nowo płynąć potokiem krwi. 

Wielka Sobota niesie w sobie wielkie realistyczne przesłanie. (Doprecyzujmy jeszcze, że wieczorna liturgia przynależy już do Niedzieli Zmartwychwstania). Dlatego ten dzień ma wielkie znaczenie! Dlaczego? Otóż jest to dzień po Wielkim Piątku. Z jednej więc strony wskazuje, że "wydarzenie zabijających uderzeń i słów" jest już za nami. Chrystus po mękach ukrzyżowania zstępuje do Otchłani. Przezwycięża Piątkową Mękę. Jezus wskazuje, że moment cierpienia już minął. To zstąpienie jest wyzwalaniem z więzienia przeszłości. To było naprawdę kiedyś. Bolesny cios w tej chwili nie jest już zadawany.  Dawna niechęć do przemiany życia na lepsze została przezwyciężona. „Mogę być lepszy”.

Z drugiej jednak strony, grób nadal jest miejscem złożenia zabitego ciała Jezusa. Grób nadal nie jest pusty. Jeszcze nie rozbrzmiewa blask poranka Niedzieli Zmartwychwstania. Zmartwychwstanie  stanowi  przyszłość, która dopiero się dokona. Ale ta moc zmartwychwstania już emanuje. Jest jak światełko w tunelu. Jeszcze nie jestem w wyzwalającej światłości świata na zewnątrz tunelu przeżywanych ciemności. Zarazem to światełko realnie już rodzi nadzieję. Jeszcze nie uczestniczę w światłości, ale już czerpię moc z tej światłości.  Raniące wspomnienia coraz mniej, ale wciąż dają o sobie znać.  Będą jednak stopniowo uzdrawiane. W przyszłości nastąpi pełne uzdrowienie. 

     Cisza Wielkiej Soboty uczy głębokiego realizmu życia. Wskazuje na rzeczywistość stopniowego przechodzenia ze śmierci do Życia. Istnieje konieczność etapu przejściowego  na drodze do Zmartwychwstania. 

            I jeszcze jedno. Wielka Sobota dla części ludzi jest jedynym dniem w roku, gdy przez kilka minut przekraczają progi kościoła. Jest to możliwe za sprawą „wielkanocnego koszyczka ze święconką”. Jeśli w sercu potrafisz pokornie obmyć  stopy takiego „człowieka z koszyczkiem”,  to znaczy, że naprawdę uznajesz, że wiara jest darmo daną łaską. Twoje „obmycie sługi” może otworzy mu serce na więcej… Póki co, wspaniale, że w Jezusie Chrystusie jesteś na drodze do Zmartwychwstania.

30 marca 2013 (Łk 24, 1-12)