Jezus żyje!
Alleluja! Pan zmartwychwstał! Co zrobić, żeby to wielkanocne wołanie nie
było jedynie jak morska fala, która spieniona przepływa i znika? Odpowiedź jest
tylko jedna. Nie można pozostać na powierzchownym poziomie wzruszających słów i
kreatywnych myśli. Potrzeba odważnego wyruszenia w drogę z krainy ust i umysłu
do wielkich przestrzeni serca. Autentyczne Zmartwychwstanie dokonuje się
dopiero w głębi serca. Paradoks sytuacji polega na tym, że prawda o nowym życiu
głoszona jest często w strumieniu niezmiennie płynącego dawnego życia. Dlatego,
gdy świąteczna fala emocji przeminie, wszystko wraca do starego porządku.
Zmartwychwstanie Chrystusa nie dotyka rdzenia życia.
Cała sytuacja
przypomina człowieka, który w ubraniu roboczym pracuje w wielkim zapyleniu. Po
skończonej pracy, obmywa nieco dłonie i wkłada piękne czyste ubranie. Następnie
udaje się na uroczyste przyjęcie. Zewnętrznie, prezencja świetna. Nawet czyste
ręce pozornie wskazują na przemianę. Ale tak naprawdę, to tylko
powierzchowność. Człowiek niezmiennie pozostaje w brudzie wcześniejszego
zapylenia. Rzeczywista przemiana dokona się dopiero wtedy, gdy najpierw całe
ciało zostanie umyte. Dopiero potem, włożone czyste ubranie.
Zmartwychwstanie
Jezusa nie jest tylko chwilowym przebraniem się. Wołanie „Pan zmartwychwstał”
to zaproszenie do jak najdokładniejszego obmycia. Takie obmycie to nie
tylko powierzchowne wyznanie grzechów,
ale wejście w stan głębokiego nawrócenia serca. Tylko wtedy dokonuje się
autentyczne przejście z dawnego do nowego sposobu myślenia i przeżywania. W
ostatecznym rozrachunku, przejście ze śmierci do życia wiecznego w Jezusie
Chrystusie Zmartwychwstałym.
Co jest tą
najgłębszą przemianą? Otóż Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, to
zmartwychwstanie całego człowieka. Tę całość zaś stanowi jednocześnie dusza i
ciało. Zmartwychwstały Jezus z mocą podkreślał, że nie jest tylko duchem.
Zarazem Jego ciało po zwycięstwie nad śmiercią zyskało zupełnie nowe duchowe
właściwości. Jezus Chrystus Zmartwychwstały to Człowiek, w którym istnieje
doskonała harmonia ciała i ducha. Równowaga duchowa i cielesna w Bogu, tworząca
piękną Całość.
Powoli zbliżamy się
do sedna sprawy. Każdy z nas ma wiązankę problemów, które ostatecznie
najgłębiej sprowadzają się do dwóch fundamentalnych. Pierwszy polega na tym, że koncentrujemy się
na cielesności. Niektórzy, chcąc kochać, miłość utożsamiają jednak błędnie z
seksem. Dla wielu, dobrze świętować to mieć porządnie zastawiony stół. Zabawny
paradoks. Na ustach piękne życzenia wielkanocne, a w sercu tak naprawdę
najważniejsze jedzonko.
Drugi problem, to z
kolei przesadne uduchowienie. Niektórym małżeństwa się rozpadły, bo jedna ze
stron myślała tylko o duchowych sprawach, pomijając cielesne potrzeby. Taki
„duchowy” człowiek nieraz zapomina także, że
podobnie jak inni ludzie ma ręce i nogi. Wzniosłe wołanie „Jezus żyje”,
a w sercu egoistyczne i zarozumiałe wyręczanie się innymi.
W
tym świetle odsłania się perspektywa autentycznego uczestniczenia w
Zmartwychwstaniu. Chodzi o głęboką
przemianę postrzegania i przeżywania świata w sercu. Dla materialisty,
„człowieka nadmiernie cielesnego”, oznacza to otwarcie się na sferę duchową.
Dla spirytualisty, człowieka „nadmiernie uduchowionego”, priorytet stanowi
otwarcie się na cielesność.
Jezus Chrystus
Zmartwychwstały jest Boską jednością duszy i ciała. Te Święta Wielkanocne na
tyle będą autentyczne, na ile wyzwolą w nas szczere pragnienie integralności
naszego wnętrza. Nie tylko duch. Nie tylko ciało. Ale jednocześnie duch i
ciało. Inaczej Wielkanoc będzie teatrem a nie rzeczywistością życia.
Drogi Przyjacielu.
Jezus Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie JEST! Z głębi serca
życzę Ci, abyś jak najpełniej przyjęła/przyjął Zmartwychwstałego. Niech Jezus
da Ci radość pokochania jak najpełniej zarówno duszy, jak i ciała; ciała jak i
duszy.
31 marca 2013 (J
20, 1-9)