„Jestem z tobą, bo cię kocham”. Ambitne wyznanie. Ale czy tak jest
rzeczywiście? Jesteś z nim naprawdę z
miłości? Jesteś z nią, bo autentycznie kochasz? Takie pytania otwierają pełniej
na światło prawdy. Gdy ludzie sądzą, że są razem z miłości, to jak najbardziej
tak właśnie może być. Często jednak bywa inaczej. Warto zwrócić uwagę na złudne
podobieństwo innej motywacji. Można ją wyrazić określeniem: „Jestem z tobą, bo
nie chcę być sama”. „Jestem z tobą, bo lękam się samotności”. Takie słowa
najczęściej nie padają, ale tak właśnie przeżywana jest relacja. Wspólne bycie
pozornie wygląda na miłość, ale tak naprawdę to zupełnie co innego.
Człowiek ze swej natury pragnie być z
kimś. Stąd lękliwa ucieczka przed samotnością. Ten lęk często jest niewypowiedziany.
Ale tym bardziej podświadomie wpływa na zachowanie. Drugi człowiek zostaje
pochwycony, aby uwolnić siebie od samotności. Tak naprawdę, nadal pozostaję
skoncentrowany na swoim „ja”. Drugi pełni rolę mniej lub bardziej szlachetnego
przedmiotu, który wypełnia pustkę. Jest z kim porozmawiać. Zwierzyć się z
problemów. Wspólnie przeżyć seks. Ale
drugi człowiek nie jest traktowany jako ktoś, dla kogo się umiera.
Dlaczego zdiagnozowanie takiej sytuacji jest ważne? Bo od tego w miarę
upływu czasu zależy, czy relacja przetrwa. Ewentualnie jeśli przetrwa, to jak
będzie wyglądać. Jeśli drugi jest tylko „wypełniaczem” samotności, to gdy
znajdzie się lepszy „wypełniacz”, następuje zmiana. Nowym wypełniaczem może być
inna, nowa osoba. Ale mogą to być także nowe absorbujące zainteresowania lub
działania. Często jest to kariera zawodowa. Miłe grono znajomych. A nawet
alkohol lub narkotyk. Drugi był tylko środkiem do celu. Dlatego zostaje
zastąpiony. Fizycznie może nadal pozostawać, ale tak naprawdę zaczyna pełnić co
najwyżej rolę pokojowego mebla.
Gdy drugi jest po to, aby samemu nie czuć
się samotnie, każdy nadal pozostaje skoncentrowany na sobie. Sytuacja dwóch
życiowych światów obok siebie. W miłości jest zupełnie inaczej. Tym razem drugi
człowiek staje się celem. Oddaję moje życie dla niego. Tak rodzi się jeden
życiowy świat, w którym wspólnie przebywają dwie osoby. Taka relacja miłości
prowadzi do przezwyciężania poczucia samotności. Ale istnieje radykalna
różnica. Tym razem brak poczucia samotności nie jest celem, ale jest pięknym
owocem zaistnienia relacji miłości. Kochamy się i dzięki temu przezwyciężamy
naszą samotność.
Bez Boga żywego taka sytuacja miłości nie jest możliwa. Tylko po ludzku,
relacja będzie zawsze dążyła do zaspokajania samotności. Miłość nieosiągalna. W
człowieku istnieje bowiem wewnętrzna pustka, która musi być wypełniona. Tego
pierwotnego wypełnienia jest w stanie dokonać tylko Bóg. Człowiek, mając
świadomość obecności Boga w sobie, już nie lęka się samotności. Wie bowiem, że
nie jestem sam. Bóg jest z nim. Świetnie wyrażają to słowa Jezusa o Bogu Ojcu:
„Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten” (J 8, 16). Wtedy człowiek już nie jest
traktowany jako środek chroniący przed samotnością. Powstaje realna zdolność do
wchodzenia w relację miłości.
Tak więc otwierajmy się na Boga. Odkrywajmy Jego obecność w sobie. Razem z
Bogiem cieszmy się wchodzeniem w rzeczywiste relacje miłości.
18 marca 2013 (J 8, 12-20)