Radykalizm Miłości czy nienawiści?



„Jestem chrześcijaninem i jeśli chcecie mnie za to zabić, zabijcie”. To niezwykłe wyznanie wiary złożył Sarkis, młody syryjski chrześcijanin,  gdy islamski rebeliant zażądał od niego przejścia na islam. Padły śmiertelne strzały. Wierność Jezusowi została okupiona męczeńską krwią. Wraz z Sarkisem zginęło z rąk islamistów dwóch innych chrześcijan, a sześciu zostało uprowadzonych. To tragiczne wydarzenie z 7 września w miejscowości Maalula nie jest jakimś odosobnionym epizodem. Niestety, to konkretne zobrazowanie  całościowego procesu, który dokonuje się w Syrii. Dostarczanie  uzbrojenia rebeliantom, to generowanie tego typu sytuacji.  Teza o wspieraniu w ten sposób budowy demokratycznych rządów jest naiwną lub fałszywą fikcją.  W rzeczywistości istnieje potężne zagrożenie wytworzenia totalnego chaosu i eksterminacji chrześcijan. Irak już jest tego przerażającym przykładem. W Syrii dokonuje się wielka duchowa walka? Jaką grę toczy szatan w miejscu, które stało się synonimem bezmiaru cierpienia?

Przede wszystkim trzeba jasno powiedzieć, że życie nie jest czarno-białe. Istnieje wiele odcieni szarości. Takie stwierdzenie nie oznacza jakiegoś rozmycia moralnego dobra. W tym względzie sprawa jest jasna: zdecydowanie trzeba wybierać dobro i odrzucać zło. W konkretnej sytuacji życiowej rodzi się jednak pytanie, co jest tym dobrem? Co stanowi autentyczne posłuszeństwo Bożym Przykazaniom? Nieraz odpowiedź jest bardzo prosta i jednoznaczna. Najczęściej jednak sytuacja w życiu osobistym lub społecznym jest bardzo złożona. Syria jest tego dramatycznym przykładem. 

Tę złożoność bezwzględnie wykorzystuje szatan. W tej wielopłaszczyznowości pojawia się pewna niezwykle wysublimowana pokusa. Otóż szatan w szacie „świetlistego anioła” namawia do działania, które ma na celu usunąć pewne konkretne zło. Piękny cel. Niestety, gdy to zło rzeczywiście zostanie zniszczone, wtedy ujawnia się perfidia pokusy. Zamiast obiecanego dobra pojawia się jeszcze większe zło. Świetnie oddaje to powiedzenie: „z deszczu pod rynnę”. Na początku jest źle. A potem zamiast być lepiej, jest jeszcze gorzej niż na początku!

Cały ten mechanizm widać ewidentnie w Syrii. Syryjski prezydent prowadził rządy na zasadzie dyktatury. Zarazem, w tamtych realiach, system ten zapewniał możliwość obecności i funkcjonowania różnych mniejszości religijnych. Chrześcijanie mieli prawa do wyznawania swej religii i posiadali niezbędną ochronę. Wspomniana Maalula, zamieszkiwana przez jedną z najstarszych wspólnot chrześcijan -mówiących po aramejsku, podobnie jak Jezus- miała gwarancję bezpieczeństwa. Gdy pojawiła się „opozycja” sytuacja ulegała radykalnej zmianie. Syryjczyk-chrześcijanin wyznał: "Dziś wolimy rządy dyktatora niż ekstremistów muzułmańskich, którzy zabijają każdego, kto nie wyznaje ich poglądów". Sarkis zginął, gdy Maalulę zdobyli islamscy rebelianci. Tak zwana „opozycja” z czasem przekształciła się zasadniczo w grono bojowników, które ma niewiele wspólnego ze szlachetną ideą praw człowieka i demokracji (Obecnie najwyżej jedna trzecia spełnia w tym względzie jakiekolwiek minimum). Rebelianci stali się w większości chaotycznym zlepkiem ekstremistycznych bojówek islamistów o różnym stopniu radykalizacji. Pośród nich są terrorystyczne ugrupowania. Takie grono nie jest oczywiście w stanie sprawować władzy z poszanowaniem prawa człowieka. Gwałtowne militarne obalenie obecnego prezydenta  wprowadziłoby jeszcze gorszą sytuację kompletnego bezprawia i zemsty na chrześcijanach. Przy potężnym ciśnieniu ekstremistów islamskich, chrześcijanie zostaliby praktycznie skazani na eksterminację. Tragiczny epizod męczeńskiej śmierci z Maalula jest konkretnym zwiastunem grożącego niebezpieczeństwa.  

Militarne i finansowe wspieranie rebeliantów  jest wpadnięciem w szatańską pułapkę.  Istnieje  aktualnie zła sytuacja w związku z reżimem. Usunięcie tego zła z pomocą rebeliantów, czyli głównie islamskich radykałów różnego stopnia i bojówek walczących o swe interesy, doprowadzi do radykalnie większego zła.  Jedyną drogą jest dialog pomiędzy ludźmi, którzy choć nieco przypominają  rzymskiego setnika z Ewangelii (Por. Łk 7, 1-10). Prezentował on postawę wrażliwości na człowieka, szacunku do przedstawicieli innych narodów i religii oraz głębię wiary.  Sam Jezus wyznał o nim: „Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu”. Wiara w Jezusa jest źródłem Mądrości, która pozwala człowiekowi z Miłością zdążać najlepszą z dróg w danej życiowej sytuacji.  

Prośmy Jezusa, aby serce każdego człowieka w Syrii i na całym świecie doświadczało Bożego pokoju…

16 września 2013 (Łk 7, 1-10)