Życie Maryi przedstawione jest w wielkiej ilości
obrazów, które usiłują odzwierciedlić piękno kobiety o sercu prawdziwie
niepokalanym. Często, niestety, są to jedynie słodkie, nienaturalne i
odrealnione malunki, które z rzeczywistością nie mają zbyt wiele wspólnego. Bóg
stworzył naturę. Natura w swej istocie jest już fascynująca. Dlatego największe
rzeczy dokonują się najczęściej w zwykłości, która zarazem nasycona jest głębią
Bożej obecności. Co więcej, specyfiką tej zwykłości są nieustanne problemy i
trudności, które trzeba podjąć i możliwie najlepiej rozwiązać.
Maryja nie jest rodzajem chrześcijańskiej
„Bogini”. Serce Jezusa było ontologicznie Boskie i ludzkie. Serce Maryi jest
niepokalane, to znaczy pozbawione jakiejkolwiek skazy grzechu, ale zarazem w
sensie bytowym jest tylko i wyłącznie ludzkie. Dewocyjno-słodka
mentalność może pomóc w uzyskaniu wzniosłych i pobożnych uczuć, ale potem
niewiele z tego wynika. Takie „pobożne wzloty” przemijają jak ulotna morska
piana, z której nic nie pozostaje. Różne momenty w życiu Maryi, opisane w
Ewangelii, to bardzo konkretne wydarzenia. To sceny, gdzie zawsze jest obecna
prosta, a zarazem niezwykle przydatna mądrość życiowa, mocno zakotwiczona w
realiach ludzkiego życia.
Trzeźwo kontemplując biblijne sceny z udziałem
Maryi, warto dostrzec trzy zasadnicze etapy w jej sposobie zachowania i
reagowania. Pierwszy etap wyraża się w postawie zatrzymania, która umożliwia
usłyszenie Bożego głosu w sercu. Bóg nieustannie mówi bezpośrednio lub poprzez
sytuacje życiowe; posyła także swoich aniołów lub inspiruje konkretnych ludzi,
aby przekazali nam bardzo ważne prawdy. Niestety, bardzo często niewiele z tego
wychodzi. Gdy dominuje pogoń z miejsca na miejsce, serce zostaje starannie
odizolowane od rzeczywistości. Takie doświadczenie nie oznacza automatycznie
obojętności na Boga. To raczej rezultat braku naszego wsłuchania się w głos
serca. Najgorzej, gdy człowiek traci kontakt ze swoim sercem. To odcina od
Boga, który najgłębiej mieszka w sercu. Bóg nadaje swe fale, ale zostają one
skutecznie zakłócone przez inne nadajniki. Maryja zaprasza do podjęcia ryzyka
słuchania „Bożego nadajnika”. Nie oznacza to jednak, że cały sygnał będzie od
razu w pełni zrozumiały.
W tym miejscu ujawnia się drugi etap na drodze
sensownej mądrości. Maryja podejmuje w sercu odważny dialog z tym, czego nie
rozumie. Gdy po trzech dniach poszukiwań odnalazła swego dwunastoletniego syna,
Jezusa, szczerze zapytała: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z
bólem serca szukaliśmy Ciebie” (por. Łk 2, 41-51). Maryja w realizacji misji
bycia Matką Zbawiciela doświadcza zwyczajnych rodzicielskich trudności i szuka
rozwiązań. W tym, co ją spotyka, stawia po prostu trzeźwe, realistyczne
pytania. Historia z zaginięciem Jezusa zrodziła w jej sercu głęboki niepokój.
Dlatego poszukuje prawdy w oparciu o zaistniałe trudne
fakty. Ostatecznie, wyjaśnienie, które otrzymała od Jezusa, i tak
pozostaje niezrozumiałe. „Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział”.
Kapitulacja nawet niepokalanego Serca Maryi wobec głosu Serca Jezusa.
Tu następuje krok trzeci, który oznacza wejście
w świat wiary. Ewangelista super-syntetycznie opisuje, na czym polega specyfika
niepokalanego Serca Maryi. „A Matka Jego chowała wiernie te wspomnienia w swym
sercu”. Oto zdecydowana życiowa opcja. Czym się charakteryzuje? To trzeźwe
uznanie własnych ograniczeń i jasne postawienie Boga na pierwszym miejscu. Nie
chodzi o to, aby realizować własny pomysł na życie, ale rozważać i „wspominać”
Boże zamysły i zdarzenia, których inicjatorem jest Bóg. A co zrobić, gdy
usłyszana w sercu oczywistość wydaje się niemożliwa do wykonania? Niepokalane
Serce Maryi pokazuje, że wierne „wspominanie” doprowadzi do ujrzenia i
doświadczenia tego, co Serce Jezusa nam wstępnie pokazało i w swoim czasie
pragnie udzielić.
Niepokalane Serce Maryi, w realiach naszego
życia, pomagaj nam wsłuchiwać się w Serce Jezusa…
28 czerwca 2014 (Łk 2, 41-51)