Człowiek i prawo


Uważnie wysłuchał opowieści o Jezusie Chrystusie. Na zakończenie wyraził swe szczere zdumienie: „Jak to możliwe, że wierzycie w człowieka, który został skazany zgodnie z prawem?”.  Ów słuchacz nie będący chrześcijaninem nie mógł pojąć, że osoba prawnie skazana na śmierć, zgodnie z wyrokiem oficjalnych władz sądowych, może być postrzegana i przeżywana jako Boska Świętość…  

Epizod ten jest świetną okazją dla chrześcijanina, aby odkryć skarb obecności Jezusa w kontekście różnych prawnych wyzwań. Ileż ludzkich cierpień fizycznych, psychicznych i duchowych w powiązaniu z procesami sądowymi i zapadającymi wyrokami: utrata zdrowia, zżerający stres, nieustanny lęk, ruina finansowa, próby samobójcze i samobójstwa dokonane.  Niestety, pewnych rzeczy doraźnie w otaczającym świecie nie zmienimy. Możemy jednak zmienić nasz sposób przeżywania tego, co w świecie spotykamy. Dzięki temu, nawet przy największych „burzach prawnych” możliwy jest pokój serca.  

Aby ten cel osiągnąć, warto najpierw uświadomić sobie istnienie dwóch mentalności, które „ubóstwiają” prawo. W myśli pogańskiej porządek kosmosu jest najwyższym mechanizmem, któremu każdy człowiek powinien się podporządkować. Dlatego poganie traktują prawny ład społeczeństwa jako najwyższą normę moralną. W przypadku legalizmu religijnego niezachowanie prawa jest traktowane jako wystąpienie przeciwko Bogu. Prawo jest stawiane niemalże na równi z Bogiem. W imię Bożego Prawa człowiek może być niszczony lub wręcz zabity. Gdy Bóg umiera w sercu, wtedy prawo staje się „Bogiem”.  

Oto dwie mentalności, w których obowiązuje zasada, że człowiek ma służyć prawu. Tak było, jest i będzie. Każdy system myślenia, świecki i religijny, gdzie Jezus nie jest realnie brany pod uwagę jako Bóg i Człowiek, będzie sprowadzał człowieka do poziomu sługi wobec „Boskiego majestatu Prawa”. Tyko mentalność rdzennie chrześcijańska, opierając się na naukach Jezusa,  ustawia ten problem radykalnie inaczej. Chrystus wypowiedział znamienne słowa: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu” (por. Mk 2, 23-28).  

„Szabat”  możemy tu interpretować jako symbol ludzkiego prawa, które przypisuje sobie boskie prerogatywy, choć Bogiem nie jest. Jezus wyjaśnia, że człowiek nie jest „kółkiem zębatym”, które ma służyć wielkiej machinie prawa. To machina prawa ma służyć dobru człowieka. Człowiek nie jest dla komputera, ale komputer dla człowieka. Ale nie na tym koniec. Jezus wskazuje na siebie jako na Pana, który jest najwyższym Boskim Prawodawcą.

Jezus został skazany na śmierć przy jednomyślnej zgodzie oficjalnych reprezentantów „ubóstwiania” prawa: Sanhedrynu i Piłata. A jednak był to zły wyrok, sprzeczny z Wolą Boga… Jezus, skazany i ukrzyżowany w majestacie prawa jako przestępca, w rzeczywistości jest  Bogiem, Świętym Prawodawcą. Dla chrześcijanina ta prawda jest  bezcennym źródłem duchowej mocy i światła.  

Chrześcijanin ma hierarchię wartości, gdzie Jezus jako Bóg i Człowiek jest najważniejszy. Dlatego chrześcijanin szanuje człowieka i ma zdrowy dystans do prawa. To znaczy nie traktuje prawa jako „coś boskiego”. Bogiem jest tyko Jezus. Gdy człowiek w mocy Ducha Świętego czerpie z tej prawdy, wtedy zyskuje ogromny pokój serca. To wyciszenie serca jest możliwe nawet w przypadku najtrudniejszych procesów sądowych i brutalnej niesprawiedliwości. Wszak to tylko ludzkie instancje i wyroki.

Najważniejsze, aby mieć serce zjednoczone z Jezusem. Warto nasycać się tą prawdą do szpiku kości. Kto stanowi jedno z Jezusem, nawet w trakcie największych „prawnych burz” doświadcza wewnętrznej ciszy. Duch Święty daje siłę, aby każdemu człowiekowi z serca błogosławić, spokojnie spać i zbytnio się nie stresować . Taka postawa nie oznacza zaniedbania tego, co ewentualnie w sensie prawnym trzeba zrobić. Wręcz przeciwnie. Jezus daje pokój serca i jasność umysłu, dzięki temu cała energia jest wykorzystywana na niezbędne działania, wsparte łaską. Jezus pokonał miłością dwie prawne potęgi tego świata. Kto jest z Jezusem, ten także zwycięża miłością, zawsze i wszędzie… 

20 stycznia 2015 (Mk 2, 23-28)