Dar pustyni


Życie daje nieraz porządnie w kość. Wszak bój toczy się nie tylko o doczesność, ale o całą wieczność! Dobre chęci i wola walki, to niezbędny fundament. Ale to nie wystarczy. Sportowiec, aby zwyciężać, musi solidnie trenować. Podobnie w życiowych zmaganiach. Przy czym nie jest najważniejsza "zimna" sprawność w działaniu, ale zdolność duchowego odnajdywania się w każdej sytuacji. W tym względzie centralne miejsce zajmuje: pokój serca, trzeźwość umysłu, siła woli, równowaga uczuć oraz podatność na odbieranie natchnień Bożej Miłości. Taki stan duchowy jest trudny do osiągnięcia, gdy człowiek cały czas jest pośród ludzi, w natłoku codziennych spraw.  Cóż więc robić?  

Konkretną podpowiedź daje nam św. Jan Chrzciciel, którego narodzenie dzisiaj świętujemy. Ewangelista pisze: „Bo istotnie ręka Pańska była z nim. Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem; a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem” (Łk 1, 80). Tak! W życiu Jana Chrzciciela istotną rolę odegrał pobyt na pustkowiu. Tam spędził długie lata, wzmacniając się duchowo. Nie uległ błędom, które towarzyszyły niektórym ówczesnym wspólnotom ascetycznym, dla których pustynia była miejscem ucieczki od ludzi i pogardy dla świata. Dla Jana pobyt na pustyni był motywowany pragnieniem poszukiwania Boga. Opuszczenie ludzi i świata było jedynie pomocnym środkiem, aby uważnie wsłuchiwać się w Boga i nawiązać z Nim głęboką relację. Przy takim rozumieniu, ludzie w świecie postrzegani są w promieniach Bożej Miłości. Zarazem pustelnik doskonali swą duchową moc, aby Boga postrzegać i przeżywać jako absolutnie najważniejszą osobę. To daje wewnętrzną wolność, czyli brak przywiązania do różnych oczekiwań i pożądań.  

Jan Chrzciciel jest świetlanym przykładem, jak wiele daje pustynia. Przygotowując drogę Jezusowi, potrafił pokornie zgodzić się na to, aby pozostać na uboczu i nie mieć żadnej doczesnej nagrody. Zauważmy, że pomimo ogromnych zasług, nie został powołany do grona Apostołów. Jezus nie wstawiał się za nim, gdy został uwięziony. Ostatecznym owocem Janowej pustyni była śmierć męczeńska. Pustynia i męczeństwo: przedziwne zespolenie, które odegrało potem wielkie znaczenie w historii ruchów pustelniczych. Otóż gdy ustały prześladowania i wiara utraciła pierwotny radykalizm, wielu chrześcijan zaczęło udawać się na pustynię, aby tam żyć w głębokim zjednoczeniu z Jezusem. Stąd powstało określenie „białe męczeństwo”, oznaczające duchową walkę na pustyni. Była to kontynuacja wcześniejszego „czerwonego męczeństwa” poprzez przelanie krwi. Pustynia była dla Jana Chrzciciela przestrzenią, gdzie dojrzewał duchowo,  aby żyć z Bogiem i tą wiarą dzielić się z ludźmi.

                Jan Chrzciciel jest starożytnym patronem dla pustelników chrześcijańskich, a także dla wszystkich, którzy pragną w swym życiu podejmować bezcenne doświadczenie pustyni. Pustynia hartuje ducha, aby dzielnie stawiać czoło codziennym problemom, zgodnie z przykazaniem miłości Boga i człowieka. Bardzo ważne! Pobyt na pustyni nie jest negatywną ucieczką od człowieka, ale pozytywnym odejściem, aby w ciszy i samotności mieć bardziej sprzyjające warunki do poszukiwania Boga.  Pustynia jest swoistą przestrzenią „błogosławionego zderzenia”.  Z jednej strony surowość, samotne i ascetyczne zmaganie, zaś z drugiej intensywne doświadczenie Bożej obecności i miłości. Kto szczerze szuka, ten odkrywa Boga, który istnieje i działa.

Inspirując się przykładem św. Jana Chrzciciela, warto obficie czerpać ze strumienia pustynnych łask. Pustelnik czyni to przez całe życie w pustelni. Kto ma powołanie do życia w świecie, może ten cel realizować, np. poprzez cykliczne dni lub przynajmniej godziny samotnego wyciszenia lub rekolekcje. Bardzo ważne, aby nie była to negatywna ucieczka, ale pozytywne poszukiwanie Boga. Gdy człowiek jedynie ucieka na pustynię, wtedy nie spotka Boga żywego. Z kolei postawa „szukam Boga na pustyni” sprawia, że człowiek doświadcza Bożej miłości i w sercu żywi jak najlepsze uczucia wobec ludzi. Św. Janie Chrzcicielu, módl się za nami… 

24 czerwca 2015 (Łk 1, 57-66.80)