Odkrywać dobro


Chrześcijanin jest zaproszony do tego, aby wytrwale poszukiwać dobra w spotkanych ludziach. Jest to wola samego Boga, który jest Stwórcą wszelkiego dobra. Jest wielkim nieporozumieniem, jeśli wiara jest powodem skoncentrowania się jedynie na negatywnych ludzkich cechach i postawach. Jestem wdzięczny pewnemu profesorowi, który pięknie tłumaczył w trakcie swych zajęć, że świętość wyraża się w odnajdywaniu dobra w drugim człowieku. Jest to postawa szczególnie cenna wtedy, gdy otoczenie prezentuje kogoś jedynie w czarnych barwach.

Maryja daje świetlany przykład takiej postawy.  Na kartach Ewangelii nie znajdujemy epizodów, aby wpatrywała się w ludzkie zło. Nawet w najtrudniejszych chwilach, gdy była świadkiem cierpienia i śmierci swego Syna, kontemplowała Dobroć. To prawdziwie błogosławiona postawa, która pozwala Bogu wypełniać świat nadprzyrodzonymi łaskami. Gdy obnażanie zła staje się centralną aktywnością, stajemy się mimowolnie współpracownikami złego ducha. Z kolei wydobywanie dobra to piękny znak współpracy z Bogiem, który w ten sposób może ukazywać swe Dobre Oblicze. Nieraz jest Ono bardzo głęboko zakryte lub przysypane popiołem zła. Niezmiennie jednak istnieje w swej absolutnej dobroci.

Warto przypomnieć wzruszające świadectwo Jean Vanier, założyciela wspólnoty Arka. Jest to człowiek niezwykle wyczulony na najdrobniejsze przejawy dobra. Otóż w jednym z amerykańskich więzień wykonano ostatecznie wyrok śmierci. Skazany miał na swoim koncie szereg przerażających czynów; włącznie z wieloma morderstwami, które odznaczały się zimną bezwzględnością i okrucieństwem. Fakty odnośnie dokonanych przestępstw i zbrodni były przerażające. Wielu „idealnych” ludzi wobec tego człowieka użyłoby zapewne pogardliwego określenia „bestia”.

W całej historii była jednak pewna przedziwna sprawa. Otóż tego człowieka w trakcie pobytu w więzieniu w ramach dopuszczalnych wizyt odwiedzały także dzieci. I oto ten siejący grozę przestępca potrafił tak zwyczajnie z nimi się bawić. Dzieci obdarzały go zaufaniem i nie odczuwały wobec niego żadnego lęku. Można powiedzieć: przyjacielska zabawa ojca z dziećmi; bez znaków jakiejkolwiek nienormalności lub niebezpieczeństwa perwersyjnych zachowań. Rzecz wydaje się niemożliwa do uwierzenia. Czy jest możliwe, aby okrutny przestępca tak zwyczajnie, dobrotliwie, bawił się z dziećmi?

Fakty mówiły same za siebie. Tak! Nawet w wielkim mordercy i sprawcy okrutnych czynów głęboko w sercu były obecne wielkie pokłady dobra. Ów wielokrotny morderca w głębi serca był Bożym dzieckiem, które promieniowało miłością i było spragnione miłości. Pod pancerzem siły i przemocy drzemały wielkie siły dobroci i łagodności. Jak to wszystko wytłumaczyć?

Otóż człowiek ten był od dziecka bardzo bity i doświadczał znęcania ze strony swych rodziców. W miarę upływu lat zbudował potężny pancerz ochronny. Każdy przejaw przemocy budził w nim mechanizm obronny „wilka”. Bojąc się kolejnej rany, wpadał we wściekłość i dążył do unicestwienia potencjalnego wroga. W ten sposób dochodziło do zbrodni. Gdy jednak spotykał się z dziećmi, nie odczuwał zagrożenia. Miał poczucie bezpieczeństwa. Doświadczał spełnienia pragnienia miłości. W rezultacie „wilk” nie budził się, lecz o swej obecności dawała znać „dobrotliwa owieczka”.

Nie ma więc żadnej sprzeczności w tym, że nawet wielki przestępca może pięknie i z autentyczną dobrocią bawić się z dziećmi. Pod grubym pancerzem zła i wypracowanych metod niszczenia w ramach samoobrony niezmiennie było obecne dobro, które w akcie stwórczym powołał do istnienia sam Bóg. Ten przestępca cały czas był dzieckiem Bożym. Na ziemi stracił życie, ale w wieczności z pewnością będzie w Niebie, uczestnicząc w życiu wiecznym. Wszak ze strony świętych doświadczy czystej miłości.

Świętość to fascynująca przygoda odkrywania dobra w innych ludziach. Mówiąc inaczej: to zaproszenie do odkrywania Bożej obecności w człowieku. Niech bycie chrześcijaninem mobilizuje nas do podejmowania tej drogi z coraz głębszą świadomością i zaangażowaniem serca. Duchu Święty, otwieraj nasze oczy i serca…

20 lipca 2015 (Mt 12, 38-42)