Słowa mają moc...



Słowa mają moc! Nie są tylko pewnym dodatkiem do rzeczywistości życia. Jak najbardziej tę rzeczywistość kształtują. Słowa są w stanie budować i niszczyć. Realna konstrukcja lub destrukcja. Tak odsłania się wielki życiowy dramat, który rozgrywa się na naszych oczach. Dramat to zmaganie pomiędzy dobrem i złem na scenie naszego życia. Słowa stają się nośnikiem dobra lub nośnikiem zła. Poprzez nie dokonuje się przekleństwo lub błogosławieństwo. Każde złe słowo wypowiadane wobec drugiego wywiera negatywny wpływ na jego życie. Wpisuje się w logikę przekleństwa. Tym gorzej, jeśli zaczyna płynąć swoisty strumień złych słów. A już zupełnie najgorzej, jeśli ich odbiorcą stają się dzieci. W ten sposób dochodzi do głębokiego niszczenia tkanki życiowej człowieka. Pragnienie życia coraz bardziej przekształcane jest w pragnienie śmierci. Przekleństwo zaczyna ciążyć i sprawia, że człowiek za życia zaczyna umierać. To jeden z powodów, dlaczego nigdy nie możemy osądzać drugiego człowieka. Nie wiemy, jakie słowa go ukształtowały. Za konkretny przestępczy czyn o wiele bardziej bowiem może odpowiadać nie jego bezpośredni autor, ale ci, którzy stopniowo zabijali go swymi słowami.

          Świadomość tego bolesnego stanu nie ma na celu celebracji tragedii złego słowa w świecie. Wręcz przeciwnie! Chodzi o to, aby tym bardziej wyzwolić w sobie pragnienie dobrego słowa. Jak ten cel najpełniej osiągnąć? Najdoskonalej pozwala to zrealizować Jezus Chrystus, który w czasie jednej z wizyt w synagodze mówi: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”(Łk 4, 21). Stwierdzenie to padło po wcześniejszym odczytaniu tekstu z proroka Izajasza, który zapowiadał nadejście dawcy dobrej nowiny, wolności i światłości. Jezus jest spełnieniem tych  obietnic. Jezus jest Słowem, które stanowi doskonałe wcielenie Dobroci. Jego słowo staje się źródłem błogosławieństwa.

         Poprzez dobre słowo dokonuje się budowanie ludzkiego życia. Pragnienie życia staje się wtedy jeszcze bardziej intensywne. Wszelkie obszary autodestrukcji i destrukcji zmniejszają się. Można wyróżnić niejako trzy poziomy wartości słowa, które wpisuje się w tę logikę Chrystusowego błogosławieństwa. Najpierw to zwykłe naturalne, ludzkie słowa. Szczerze wypowiedziane „Dzień dobry” udziela czegoś pozytywnego. Realnie wprowadza pewien błogosławiący promień światła w życie słuchacza. Kolejne tkanki struktury życia zostają odżywione i mogą się rozwijać. Drugi poziom to słowa zapisane w Starym Testamencie, które są przeniknięte Bożą obecnością. Jezus, zgodnie ze świętym zwyczajem, odczytywał w synagodze słowa zapisane w świętych Księgach ludu Izraela. Czytając np. o stworzeniu świata w Księdze Rodzaju, rozważając o cierpieniu z pomocą Księgi Hioba, otwieramy się na błogosławieństwo, które Bóg poprzez te opisy udziela, ale pełnia tej błogosławiącej i stwórczej mocy słowa dokonuje się dopiero w Jezusie Chrystusie. Czytając i słuchając słów zapisanych w Ewangelii umożliwiamy, aby Jezus przenikał nasze życie Jego Życiem. Dokonuje się błogosławieństwo w najwyższym stopniu. Znaczy to, że życiowa tkanka jest przenikana Duchem Świętym. Duch Święty poprzez słowo sprawia, że wchodzimy na drogę zgodną z Wolą Ojca w Niebie. To najlepsza droga konstruowania ludzkiego życia.  

        Dobre słowa mają moc budowania pokoju i harmonii wewnętrznego świata. List ze złymi słowami niszczy, zaś z dobrymi buduje, zarówno jego adresata, jak i nadawcę. List z dobrymi słowami buduję jego adresata i nadawcę. Zwłaszcza gdy dostrzegamy coś niewłaściwego, absurdem jest potępianie człowieka. Zamiast pomóc i błogosławić, jeszcze bardziej pogrążamy i przeklinamy. Jeśli szczerze pragniemy dobra, to  wtedy tym bardziej trzeba skierować dobre słowo, które pomoże wychodzić z ciemności do światła. Strumień takich słów staje się swoistym źródłem dobroci. Jeżeli człowiek jest przenikany takim strumieniem, wtedy jest oczyszczany z brudu zła i coraz bardziej odzwierciedla blask i piękno dobra. To bezcenny dar dla każdego człowieka na każdym etapie życia, ale szczególnie w okresie jego kształtowania się w dzieciństwie. Przede mną kolejne słowa… Złe czy dobre? Zniszczę czy zbuduję? Przeklnę czy pobłogosławię?

27 stycznia 2013 (Łk 1, 1-4; 4, 14-21)