„Nie powinniśmy bać
się dobroci, czułości!”. Jakże dodające odwagi zaproszenie papieża Franciszka!
Tak, w głębi serca pragniemy szczerych gestów czułości i dobroci. Zewnętrzne
znaki, które wyrażają wachlarz jak najlepszych uczuć w sercu. Jakimż skarbem
jest ciepło i bliskość serdecznego przytulenia. Jak wiele daje pełne miłości i
czystości przygarnięcie, które może na nowo przywrócić pragnienie życia. Z niesamowitym wyczuciem głębi papież
Franciszek ujmuje to wszystko w słowach: „Strzec stworzenia, każdego mężczyzny
i kobiety, ze spojrzeniem czułości i miłości, to otworzyć perspektywę nadziei,
to otworzyć promień światła pośród wielu chmur, to przynieść ciepło nadziei!”.
Oto czysta, zdrowa wrażliwość serca.
Obraz
Jezusa jako Boga pozbawionego ludzkich uczuć jest radykalnie nieprawdziwy. Tego
typu ujęcia to historyczny skutek wpływu myśli stoickiej na interpretację
Ewangelii. Dla stoików ideałem jest mędrzec kierujący się tylko rozumem i wolą.
Uczucia zaś traktowane są jako choroba duszy, która obnaża słabość człowieka i
obniża jego wartość moralną.
Spotkanie
Jezusa z Marią, Martą i Łazarzem w Betanii, w ostatnich dniach przed śmiercią,
z całą oczywistością demaskuje stoicki błąd. Wyraziście odsłania ludzkie
oblicze naszego Mistrza. Oblicze, które tak pięknie przybliża nam papież
Franciszek. Maria, Marta i Łazarz byli zwyczajnymi, serdecznymi przyjaciółmi
Jezusa. Do nich mógł podejść, zatrzymać się, coś zjeść, napić się, porozmawiać.
W takim klimacie
jesteśmy świadkami czułego gestu Marii wobec swego szczerego przyjaciela, Jezusa:
„Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z
zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i
drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowe nogi, a włosami swymi je
otarła” (J 12, 2n). Oczami wyobraźni ujrzyjmy tę scenę. Jezus leży przy stole
(przy niskich stołach wtedy nie siedziano) i Maria olejkiem namaszcza mu nogi.
Normalnie przyjęte było co najwyżej skropić kilkoma kroplami wonnego olejku
głowę gościa. Tu zaś ręce Marii wyrażają miłość serca poprzez wcieranie całego
funta, czyli ok. 328 gram olejku w ciało Jezusa. I nie jest to jakiś tam
olejek, ale drogocenny nard,
aromatyzowana oliwa sprowadzaną wówczas z Indii. Maria nie skąpi dla
ukochanego przyjaciela, zużywa zawartość, której koszt równowarty jest rocznej
pensji robotnika. I nie na tym koniec. Jak pisze Ewangelista, swymi włosami
ociera nogi Jezusa. Zamiast schowania włosów pod chustę, gest ufnego poddania i
bliskości, z włosami w roli głównej. Gdy przewrotny Judasz oburza się, Jezus
staje w obronie Marii. Całym sercem przyjmując jej przyjacielski gest miłości,
wypowiada zdecydowane: „Zostaw ją”. Po czym wskazuje na związek tej chwili
namaszczenia z wiecznością.
Jezus zaprasza nas
do wejścia na drogę miłości i przyjaźni. W oparciu o tak ubogacone serce,
zachęca nas do odważnego wyrażania gestów czułości. Bardzo ważne, aby okazywać
znaki miłości i bliskości, stosownie do życiowych sytuacji. Wielką moc daje
pełne miłości serdeczne przytulenie. Bezcenne są znaki, które wyrażają szacunek
wobec osoby.
Jakże ważne, aby
np. mąż z żoną co pewien czas poszli na kolację do restauracji. Taka kolacja to
świetny olejek nardowy wyrażający wzajemną miłość i szacunek. Stwierdzenie, że
szkoda pieniędzy, to raczej pozbawione miłości Judaszowe oszczędzanie…
Wielki Tydzień.
Niech ten Wielki Poniedziałek będzie okazją do odkrycia wielkiego znaczenia
czułych gestów miłości i czystych znaków przyjaźni. Świadczą o żywej relacji z
Jezusem Chrystusem. Dają ciepło nadziei.
25 marca 2013 (J 12, 1-11)