Życiowe przyjemności


Jednym z najbardziej aktualnych tematów we współczesnej kulturze jest kwestia przyjemności. Różnorodne reklamy prześcigają się w obietnicach zaspokojenia wyszukanych hedonistycznych potrzeb. Przyjemność korzystania z uroków życia doczesnego stała się fundamentalną wartością. Co więcej, przybiera ona nawet postać „boga”, który domaga się składania coraz większych ofiar. Niektórzy ludzie w pogoni za przyjemnością niemalże padają z przemęczenia. Perspektywa jeszcze ładniejszego mieszkania, pragnienie bardziej ekstrawaganckich i kosztownych ubrań czy też rozkoszowanie się obecnością na okładkach coraz bardziej poczytnych pism stają zdecydowanie na pierwszym miejscu. 

Zdobywanie tego celu jest okupywane rozbijającym wewnętrznie pędem życiowym. Wszak trzeba zaspokoić nieustannie wzrastające potrzeby coraz większych i bardziej wysublimowanych przyjemności. Ta popularna obecnie postawa życiowa wyzwala u niektórych pewną radykalną antyreakcję w postaci negowania przyjemności. Przyjemność doczesna jest traktowana jako synonim zła. Powstaje nawoływanie do odrzucenia przyjemności jako śmiertelnego wroga człowieka. Przyjemność jako zło stawiane jest w opozycji do Boga i głębokiego życia duchowego. Ten nurt jest współczesną kontynuacją ciągnącej się poprzez wieki herezji manicheizmu, która przyjemność traktowała jako zło samo w sobie. Stąd między innymi pojawiło się błędne postrzeganie przyjemności seksualnej jako sprzecznej z postawą autentycznej wiary i miłości w Boga.

W tym ścieraniu się dwóch frontów postrzegania przyjemności, patroni dzisiejszego dnia mają nam do przekazania bezcenną myśl. Otóż dzisiaj w szczególny sposób spoglądamy na życie świętych Andrzeja Świerada i Benedykta. U początków XI wieku jako jedni z pierwszych na ziemiach polskich podjęli życie pustelnicze. Święty Andrzej zasłynął nadzwyczajnym praktykowaniem pokuty. W ciągu dnia karczował drzewa, noce zaś spędzał na modlitwie. W okresie Wielkiego Postu spożywał minimalne ilości pokarmu, przymierając głodem. Nosił także żelazną włosiennicę. W tym wszystkim nie chodziło jednak o walkę z przyjemnościami. Podejmując liczne dzieła pokutne, święty Andrzej wskazywał, że tylko Bóg jest Jedynym Dobrem, które jest w stanie absolutnie zaspokoić człowieka. Uznawał przyjemności za dobre, ale rezygnował z nich w imię Dobra Absolutnego. Taka postawa jest sercem chrześcijańskiej ofiary. Ofiara polega na tym, że rezygnuję z czegoś dobrego ze względu na Najwyższe Dobro, którym jest Bóg. Podejmowanie dzieła pokuty jest integralnie złączone z powołaniem pustelniczym. Ograniczanie w posiłkach i we śnie oraz różne umartwienia są wielką pomocą, aby nie ulec pokusie służenia przyjemnościom. 

Teoretycznie można spożywać wyszukane obfite posiłki i zarazem prowadzić życie głębokiej wiary. W praktyce jednak często jest to po prostu niemożliwe. Pomimo słownych deklaracji jedzenie zaczyna przesłaniać Boga. Ważniejsze są przyjemności doczesne. Pustelnik nie neguje dobra doczesnych przyjemności. Wzorem św. Andrzeja, warto jednak z nich rezygnować, aby autentycznie Bóg był coraz bardziej na pierwszym miejscu. 

Warto jeszcze powiedzieć o św. Benedykcie, który był uczniem św. Andrzeja i także prowadził surowe życie. Niestety trzy lata po śmierci mistrza został zamordowany w swej pustelni. To tragiczne wydarzenie pokazuje, że odejście do pustelni może zakończyć się nawet największą ofiarą w takiej lub innej formie. Trzeba być na to przygotowanym. Jeśli ktoś rozumuje jedynie na zasadzie „czysto ludzkiego doczesnego rozsądku”, to w sumie lepiej pustelniczej drogi nie podejmować. Przyjemności i życie doczesne to jak najbardziej pozytywna wartość. Ale nie najwyższa. Dla chrześcijanina najważniejsze jest życie wieczne i wieczne przyjemności w Bogu. 

Święci Andrzeju i Benedykcie! Pomagajcie nam z Nieba w podążaniu dobrą drogą. Chrońcie nas przed ubóstwianiem lub demonizowaniem przyjemności. Niech doświadczanie lub rezygnacja z przyjemności zawsze prowadzą nas do Wieczystej Przyjemności w Bogu....

13 lipca 2013 (Mt 10, 24-33)