Dziękuję... pełne ufności!


Oto mamy już drugi dzień 2014 roku. Wczoraj przeżywałem prawdę o bezcennej wartości obecności Maryi w codziennym życiu. Dopiero dzisiaj koncentruję się na tym, że rozpoczyna się kolejny rok. Na początku tego nowego okresu czasu czuję pragnienie dziękowania. Czy to normalne? Takie odczucie wydaje się raczej bardziej naturalne na końcu mijającego roku. Teraz może lepiej byłoby intensywnie  prosić Boga, żeby wszystko przebiegło jak najlepiej? A jednak… Pragnę dziękować! 

Doświadczam wewnętrznie, że dla chrześcijanina ufne dziękowanie jest jak najbardziej na swoim miejscu właśnie na początku nowego okresu życiowych doświadczeń. Dlaczego? Otóż w ten sposób wyrażam zaufanie do Jezusa. Świetnie tej pokornej postawy uczy św. Jan Chrzciciel: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u Jego sandała” (J 1, 26n). Tak mało znam Jezusa… Ale jestem pewien, że Słowo Wcielone jest Dobrocią. Dlatego można być spokojnym, że w każdej sekundzie Miłujący Mistrz będzie obficie udzielał swego błogosławieństwa. „Niech Cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad Tobą, niech cię obdarzy swą łaską”. W świetle tego błogosławieństwa, niech nasze serca wypełnia pokój. Niech z ich głębi płynie spokojne i zdecydowane słowo „Dziękuję”. 

Nie jest najważniejsze, co się wydarzy. W każdym przyszłym wydarzeniu, aktualne dziękczynienie będzie konkretną pomocą, aby jak najlepiej odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. Jeżeli będą chwile trudne, a nawet wypełnione cierpieniem zupełnie od nas niezależnym, to Bóg udzieli na pewno potrzebnych sił, aby unieść ciężar i ludzkie przytłoczenie. Jakże za to nie dziękować!? Jeżeli w ludzkiej słabości pojawią się grzechy, możemy liczyć na bezinteresowny dar Miłosierdzia. Boże Miłosierdzie jest nieskończone i pragnie udzielać się bez żadnych ograniczeń. I jak tu nie dziękować? Jeżeli doświadczymy dobroci, miłości i sytuacji wywołujących radość życia, czy to wszystko dokona się samo z siebie? To będzie ewidentny znak Bożej Dobroci i Opatrzności. Czyż nie dziękować już teraz za te chwile? Psalmy wielokrotnie powtarzają tę nie do przecenienia prawdę. Szczęśliwy jest człowiek, który pokłada ufność w Panu.

W naszych sercach jest wiele znaków zapytania odnośnie nadchodzącego roku. Odważnie dotąd szukaliśmy i zapewne mijający rok nie zakończył się pełnym odnalezieniem. Wszak poszukujemy Nieskończonego! W związku z tym poszukiwaniem dziękujmy już teraz. Bądźmy pełni pokoju. Może ten właśnie rok stanie się błogosławionym czasem długo wytęsknionego odkrycia. To, co przez lata pozostawało zakryte, odsłoni się i zrodzi radość odkrycia poszukiwanego skarbu. „Dziękuję” aż ciśnie samo się na usta. Ale fakt! Bez wątpienia, wiele tajemnic nadal nie zostanie odkrytych. Pozostanie zmaganie i tęsknota za światłem, które jeszcze spowija ciemność. Spójrzmy jednak! Tu także jest piękny, realistyczny powód do dziękczynienia. Jeżeli tyko będziemy szukać, ten rok będzie konkretnym rokiem przybliżenia się do poszukiwanej prawdy. To nie będzie stracony czas, ale niezastąpiony etap  na drodze do upragnionego celu; tak, jak w drodze na górski szczyt. Na długiej górskiej trasie, już odcinek drogi przebytej w dolinie jest powodem do radości. Wprawdzie wierzchołek  góry pozostaje jeszcze w oddali, ale nie tylko w przenośni, ale jak najbardziej dosłownie już zbliżyliśmy się do wymarzonego szczytu.  

Tak! Oto mamy dziś drugi  dzień Nowego 2014 Roku. Moje nędzne serce przeniknięte jest słowem "Dziękuję", pełnym wewnętrznego pokoju… Jezu, Słowo Wcielone, dziękuję za wszystko, co pojawi się na tym kolejnym etapie życiowej drogi. Jezu  Miłosierny, dziękuję Ci, bo ufam, że jesteś i będziesz w każdym ułamku sekundy…

2 stycznia 2014 (J 1, 19-28)