Absurd czy piękny dar?


Zastanawiająca sprawa… W przypadku wielkich nadużyć, negatywnymi bohaterami są niejednokrotnie ludzie bardzo majętni, cieszący się wielorakimi przywilejami. Nawet część posiadanego majątku wystarczyłaby im do życia na dobrym poziomie aż do śmierci. Pomimo tego, podejmują działania wysoce nierozsądne lub wręcz przestępcze, aby zdobyć kolejne dobra i przywileje, których tak naprawdę wedle zdrowego rozsądku już wcale nie potrzebują. Zdarza się, że finałem tych bezsensownych poczynań jest totalne pogmatwanie życia sobie i bliskim, bankructwo czy wysoka kara więzienia. A nawet gdy na ziemi jest pozornie dobrze, przecież wszelka nieuczciwość zostanie ujawniona i poddana Wiecznej Sprawiedliwości…  Dlaczego człowiek dla niepotrzebnych zysków gotów jest utracić to, czego najbardziej potrzebuje: pokój serca, czyste sumienie i wieczne szczęście w Bogu?

Odpowiedź tkwi w ludzkim sercu. Otóż zewnętrzny obraz życia zależy od tego, co jest postrzegane we wnętrzu jako najważniejsza wartość.  Wedle planu stwórczego, na pierwszym miejscu powinien być Bóg, który potrafi doskonale poprowadzić przez doczesność do szczęśliwej Wieczności. W powiązaniu z tym, w naturę ludzką wpisana została postawa  służby Bogu i pragnienie, aby posiadać coraz więcej Jego Boskiej Obecności w sobie. Niestety, dzięki otrzymanej wolności, człowiek może zastąpić Boga jakimś doczesnym dobrem. Ale ta „zamiana” nie zmienia trwałych cech zapisanych w naturze. Gdy pieniądze, wpływy i przywileje stają się „Bogiem”, wtedy człowiek, zgodnie z naturą, zaczyna tej „fałszywce” namiętnie służyć. Uzyskane zdobycze rozbudzają żądzę coraz większej „majętności”, przeżywanej jako „coś jeszcze bardziej boskiego”. Skutkiem odrzucenia Boga, jest także zastąpienie Dekalogu przez własny „kodeks moralny”. W tym świetle nawet przestępstwa przybierają postać słusznych zachowań, gdyż służą „umiłowanemu bożkowi”.  Powstaje „nowa sprawiedliwość”, wedle której bogacz uważa za słuszne mieć należne swej „wielkości” przywileje; choć i tak wciąż cierpi, że to „jeszcze za mało”. Tryumfy święci iluzja, że coraz większe bogactwo zapewni coraz większy „boski stan”. Tak rzeczywiście jest, ale tylko w przypadku posiadania coraz większej ilości Bożej łaski w sercu. W każdej innej sytuacji, następuje niszczące odrywanie się od rzeczywistości.  Diabeł roztacza wtedy „boskie iluzje”, których celem ostatecznym jest doczesne upodlenie i wieczne piekło. Czy warto? ...

Kto nie chce ulec różnym formom pokusy posiadania, wiele może nauczyć się od ubogiej wdowy z Ewangelii (por. Mk 12, 38-44). Ta biedna kobieta była w stanie wrzucić do skarbony jeden grosz, który stanowił cały jej dobytek. Sam Jezus podkreślił, że „ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe utrzymanie”. Istotą nie jest tu materialna wielkość daru, ale fascynujące duchowe piękno. Co sprawiło, że owa kobieta nie tylko, że nie wyraziła rozgoryczenia swą ciężką sytuacją, ale zaprezentowała szokującą wielkoduszność? Odpowiedź jest jasna. Nie uległa pokusie, w jaką wplątują się ci, którzy dla powiększenia swych zasobów i wpływów są gotowi popełnić nawet poważne przestępstwa. Uboga wdowa miała prawdziwie Boga w sercu. Zgodnie ze stwórczym zamysłem, Bóg był dla niej kimś najważniejszym. Dzięki temu, jej wnętrze było wypełnione miłością. Zarazem złożony dar nie był tylko datkiem dla poprawy dobrego samopoczucia, ale środkiem do przyjęcia strumienia Bożego błogosławieństwa. Dla owej wody, złożona ofiara była ufnym wyznaniem: „Boże, wierzę, że obdarzysz mnie hojnym błogosławieństwem w mym ciężkim życiu”. Co więcej, znamienna jest uwaga Jezusa: „Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich”. Nie jest to tylko pochwalna metafora. Dwa pieniążki były widzialnym znakiem niewidzialnego, ale super-rzeczywistego daru ufnej i czystej miłości. A przecież taki dar jest cenniejszy od całych gór złota! Takim dawcą miłości może być tylko człowiek, dla którego Bóg jest naprawdę najważniejszy.

Panie Jezu, wypełniaj nasze serca, abyśmy potrafili składać jak najpiękniejsze dary, na wskroś przeniknięte Twoją miłością...     

6 czerwca 2015 (Mk 12, 38-44)
.