Pokorne wsłuchanie



Wspaniale, jeśli czytamy i słuchamy słowa Bożego. Ale bądźmy czujni! To nie oznacza automatycznie, że zbliżamy się do Boga. Paradoksalnie, znajomość Pisma Świętego może nieraz prowadzić nawet do duchowej słabości. Duch Święty jest ponadczasowym autorem Świętych Ksiąg. Ale to nie wystarczy do uświęcenia wnętrza. Owoce w sercu zależą od postawy, z jaką przyjmujemy Boże bogactwo  zawarte na kartach Biblii. Istnieją dwa radykalnie odmienne sposoby czytania i słuchania: koncentracja na wykazaniu swych racji lub pokorne wsłuchanie się w głos Ducha Świętego. 

  W pierwszym przypadku Pismo Święte zostaje niejako podporządkowane własnemu rozumowi. Najważniejsze jest wykazanie słuszności swych racji i rozumień. Wzrostowi intelektualnej wiedzy, towarzyszy wzrost pychy, co powoduje duchowy upadek. Miarą zdrowej duchowości jest obecność Ducha Świętego. Jeśli słowo Boże staje się środkiem do demonstracji swej wyższości, wtedy Duch Święty jest wypędzany z serca. Pycha czyni głuchym na żywy głos Boga. Taka postawa uniemożliwia spotkanie z Jezusem jako Bożym Mesjaszem. Widać to na przykładzie uczonych, w jednym z ewangelicznych epizodów (por. Mk 12, 35-37). Otóż uważając się za znawców Pisma, twierdzili, że oczekiwany Mesjasz będzie „synem Dawida”. W tym mieli częściowo rację. Ale Mesjasza postrzegali tylko jako człowieka, negując Jego boskość. Konsekwentnie, szczycąc się znajomością Pisma, uczeni ostro atakowali Jezusa, że uważa siebie za obiecanego Mesjasza, który  jest  Bogiem. Tak więc, gdy dominuje postawa „ja wiem lepiej”, nawet czytanie i znajomość Świętych Ksiąg może prowadzić do zamykania serca na spotkanie z Jezusem, Boskim Mesjaszem.

Jezus zaprasza  do całkowicie odmiennej postawy, która jest  pokornym wsłuchiwaniem się w głos Ducha Świętego, który przemawia poprzez poszczególne słowa Biblii. Gdy coś nie jest zrozumiałe, takie kontemplacyjne podejście wyzwala w sercu modlitwę: „Panie, nie rozumiem, pomóż”. Jezus zawsze odpowiada poprzez niezbędne wskazania, za pośrednictwem sumienia lub drugiego człowieka. Gdy uczeni w Piśmie błędnie uważali Mesjasza tylko za człowieka, Jezus wskazał, że  taka teza staje w sprzeczności ze słowami, które sam Dawid w Duchu Świętym wypowiedział w Psalmie 110: „Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej” . Co tu jest ciekawego? Otóż w sformułowaniu tym pierwsze „Pan” oznacza Boga. Z kolei drugie „Pan” („Pana mego”) dotyczy Mesjasza, którego Dawid uniżenie nazywa swoim Panem. Bycie „po prawicy Boga” jest równoznaczne z byciem Bogiem. Tak więc skoro Dawid nazywa Mesjasza Panem, to znaczy, że uznaje w Nim kogoś więcej niż tylko swego syna, czyli potomka. Mówiąc dokładnie, Dawid wygłasza proroctwo, że Mesjasz będzie Bogiem.
W czasach Jezusa, ci którzy preferowali swój „uczony” rozum, dostrzegli w Mesjaszu jedynie „syna Dawida”. Ci, którzy pokornie słuchali, w Duchu Świętym odkryli pełnię Prawdy. Sercem ujrzeli, że obiecany Mesjasz jest nie tylko ludzkim potomkiem z rodu Dawida, ale także prawdziwym Bogiem. Tym Mesjaszem jest Jezus Chrystus.

Ta prawidłowość jest niezmiennie aktualna do dziś. Pokorne zgłębianie Pisma Świętego sprawia, że w poszczególnych sytuacjach życiowych spotykamy zmartwychwstałego Jezusa. Jest to możliwe dzięki lekturze, w której słuchanie Ducha Świętego jest na pierwszym miejscu. W sensie postawy, warto brać przykład z Dawida. Choć był wielkim monarchą, nie popadł w iluzję bycia „Panem”. Nie uznał się za najmądrzejszego, najważniejszego i wszechmocnego. Choć miał upadki, jak każdy człowiek, niezmiennie wracał do Boga, uznając Go jako jedynego najwyższego  Pana, któremu pragnął służyć.  Dzięki temu w sukcesach i porażkach już niejako przyjmował pomoc Boskiego Mesjasza. Dawid jest świetną inspiracją przy zgłębianiu słowa Bożego. Jeśli będziemy szli podobną drogą pokory, otrzymamy Ducha Świętego. Dzięki Niemu na kartach Pisma Świętego będziemy odkrywali Mesjasza, czyli Jezusa, który jako Bóg pragnie nas obdarzać doraźną pomocą i wiecznym darem zbawienia… 

5 czerwca 2015 (Mk 12, 35-37)