„Pięknie i
sprawiedliwie wyglądać”. Oto życiowy cel, współcześnie bardzo popularny.
Ogromny wysiłek, aby jak najlepiej zaprezentować się fizycznie i moralnie.
Wyszukane stroje, nadmierne zabiegi kosmetyczne i coraz częściej
nie-terapeutyczne operacje plastyczne. Szlachetne inicjatywy i działania, „na
pniu” ogłaszane i prezentowane całemu światu.
Bez cienia przesady, żyjemy w społeczeństwie,
które z wielką gorliwością oddaje cześć bożkowi, który zwie się
„wizerunek”. Z tym łączy się ściśle postawa hipokryzji. Hipokryci
mają niezwykłą zdolność opłakiwania tych, którym wcześniej „pomogli” w szybszej
śmierci. Hipokryta po mistrzowsku wypieka nie tylko dwie, ale nawet trzy
pieczenie na jednym ogniu. W swym wnętrzu cieszy się, że zmarłego już nie ma.
Jawi się jako człowiek szlachetny i wrażliwy, który ze wzruszeniem przeżywa
dramat ludzkiej śmierci. Jest w stanie opiewać wartości, którym zmarły
poświęcił swe życie. Choć prawda jest taka, że wcześniej z powodu tych
wartości „porządnie dawał mu w kość” i o śmierć go
przyprawił.
Cały ten teatr „sensu pozornego”, w oczach
Bożych jest niestety „realnym bezsensem”. Tak! Wszystko bowiem, co Jezus uważa
za złe, jest absurdalną stratą czasu i życiowej energii. W Ewangelii znajdujemy
miejsce, gdzie Jezus nie przebiera w środkach, aby powiedzieć, co sądzi na
temat wyznawców bożka o imieniu „wizerunek”. „Bo podobni jesteście do grobów
pobielanych , które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości
trupich i wszelkiego plugastwa” (por. Mt 23, 27-32). Ten obraz cmentarny
opisuje człowieka, który całe swe siły angażuje przede wszystkim w piękny
zewnętrzny wygląd, fizyczny i moralny. Ale co z tego, że "piękna
estetyka", gdy pod tą "estetyką" skrywa się w duszy „wszelkie
plugastwo”? Co z tego, że oczy ludzkie widzą uczynki chwalebne i sprawiedliwe,
zaś Bóg jest świadkiem obłudy i nieprawości?
Boski Mistrz nie uprawia tu moralizatorstwa, ale
obdarza najczystszym strumieniem Bożego Słowa. Takie Słowo przeniknięte jest
świętą troską o nasze wieczne zbawienie. Z tego świata do wieczności nie
przejdą zewnętrzne rezultaty modowych kreacji, operacji plastycznych i
perfekcyjnie przeprowadzonych akcji wizerunkowych. Będzie liczyć się tylko
„zawartość” ludzkiego wnętrza. Jezus zdecydowanie zaprasza nas do nawrócenia,
aby swą postawą nie przypominać „pobielanego grobu”.
W tym świetle, wielkie duchowe spustoszenie
czyni hipokryzja. Dlatego Jezus nie pochwalił uczonych w Piśmie i faryzeuszy.
Zamiast „odznaczeń” za wybudowanie i ozdobienie grobów dawnych proroków,
usłyszeli twarde słowa: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo
budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce
sprawiedliwych”. Dlaczego tak ostro? Bo niestety
cała ta zewnętrzna „prawość” była w sprzeczności z wewnętrzną nieprawością.
„Koronującym” potwierdzeniem tej nieprawości stało się skazanie, ukrzyżowanie i
zamordowanie Jezusa. Przejmująca „definicja hipokryzji”: jednocześnie budować
grobowce dla dawnych proroków i mordować aktualnego Największego Proroka. Nie
jest rzadkością, że ci, którzy zachwycają się cnotami zmarłych męczenników,
jednocześnie „bez cnoty” torturują sobie współczesnych Bożych miłośników
cnoty...
Krytyka „bożka wizerunku” i obłudnych uczynków
pobożnych nie oznacza oczywiście negacji znaczenia wizerunku i zewnętrznych
inicjatyw pobożności. Wizerunek i zewnętrzne akty pobożności mają pozytywną
wartość. Nieraz są nawet bardzo ważne. Ale wymiar zewnętrzny nie może stać się
ważniejszy od sfery wewnętrznej. Jezus wzywa do posiadania prawidłowej
hierarchii wartości. Najpierw powinna być troska o życie wewnętrzne. Sensem
naszego życia jest to, aby nasza dusza była piękna i sprawiedliwa w oczach
Bożych. Dopiero z tego duchowego bogactwa wnętrza może wypływać autentycznie
czyste bogactwo zewnętrzne. Wówczas twarz już nie jest „piękną maską”, ale
zachwycającym objawieniem Boga w sercu. Wielorakie akcje stają się świętym
uzewnętrznieniem wewnętrznej świętości.
Panie Jezu, dzięki Tobie otrzymujemy pomoc, aby
nie staczać się w piekielną otchłań, lecz wznosić się do Niebiańskich
Przestworzy… Bądź uwielbiony!
27 sierpnia 2014 (Mt 23, 27-32)