Jak rozumieć sens błogosławieństwa?


„Wybierał się w długą trasę. W perspektywie miał przed sobą bardzo męczącą podróż. Tym bardziej prosił o Boże błogosławieństwo na drogę. Niestety, wydarzył się wypadek. Samochód praktycznie do kasacji.  Kierowca odniósł  poważne obrażenia. Ale dziękował Bogu, że przeżył”. Wielu zadawało sobie pytanie, jak to rozumieć? Czy taka sytuacja nie jest dowodem na bezsensowność próśb o błogosławieństwo i innych praktyk religijnych? Przecież gdyby błogosławieństwo miało realny wpływ na rzeczywistość, wypadek nie powinien mieć miejsca! Jak to więc jest z tym błogosławieństwem?   

Szukając odpowiedzi, trzeba mocno podkreślić, że błogosławieństwo nie jest zabiegiem magicznym. Z grubsza rzecz biorąc, magia polega na uzyskaniu pożądanych rezultatów poprzez zastosowanie określonych rytuałów lub wypowiedzenie specjalnych formuł. Przedmiotem zainteresowania jest tutaj jedynie uzyskanie pożądanego efektu. Wszystko temu jest podporządkowane.  Przykazania Boże nie grają tu żadnej roli. A co gorsza, człowiek jest nawet gotów wyrzec się Boga, aby uzyskać upragniony efekt zewnętrzny, np. zdrowie, dobrze płatną pracę, zdany egzamin. Człowiek stawia tutaj swoją wolę na pierwszym miejscu. Zarazem liczy się tylko doczesny widzialny świat. Takie  magiczne praktyki często są tylko zabobonem. Ale są też przypadki, że osoby np. po ciężkim wypadku decydują się na czarodziejskie rytuały, aby wyzdrowieć. Zdrowie mocą szatańską nieraz zostaje rzeczywiście przywrócone. Szatan poprzez praktyki magiczne może nieraz dać zdrowie ciału, w zamian za otrzymaną duszę, która odrzuciła Boga. Warto? 

                Istota błogosławieństwa nie polega na uzyskaniu doczesnej pomyślności, czy też na zaspokojeniu aktualnych oczekiwań i wyobrażeń. Do tych, którzy wytrwają przy Nim, Jezus mówi: „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 19). Nie chodzi o zewnętrzny efekt, ale o wewnętrzny stan duszy. Głównym celem błogosławieństwa jest poddanie swego życia Bogu i Jego świętej Woli. Uzyskujemy duchową moc, aby każde zaistniałe doświadczenie przeżywać razem z Bogiem. Otrzymujemy konkretną łaskę, aby zarówno w radościach jak i w cierpieniach ufnie powierzać się Bogu. Błogosławieństwo służy temu, aby nasza wola ufnie poddawała się Woli Bożej. Tak więc nie jest najważniejsza zewnętrzna sytuacja, ale wewnętrzny stan  duszy. Znakiem przyjętego błogosławieństwa jest ufne trwanie przy Bogu w pobłogosławionym obszarze życia. 

Warto unaocznić trzy skutki owocowania błogosławieństwa. Otóż przede wszystkim otrzymujemy potrzebne siły duchowe i w konsekwencji psychiczne i fizyczne. Dzięki temu możemy daną pracę lepiej wykonać, być bardziej czujnym na drodze, spokojniej odpowiadać na egzaminie.  W rezultacie błogosławieństwo często przekłada się także na lepszy efekt doczesny. Pełniej przyjmujemy to dobro, które Bóg zaplanował nam udzielić. W ten sposób wiele osób uniknęło wypadku czy też pomyślnie zdało egzamin. Ale gdy słaby wynik był w planach Bożych, wtedy błogosławieństwo nie powoduje poprawy oceny lub uniknięcia wypadku. 

Drugim owocem jest przeżywanie pozytywnych wydarzeń i sukcesów życiowych w postawie pokory serca. Sukces razem z Bogiem nie powoduje pysznej wyniosłości, ale pokorną wdzięczność Panu. Bez błogosławieństwa serce popadłoby w pychę. Niestety dzieje się tak często, gdyż bez Boga człowiek automatycznie dufnie sobie przypisuje zwycięstwo. 

Trzecim owocem jest  ufne zjednoczenie z Bogiem w doświadczanych porażkach oraz bólach i cierpieniach. Nie załamuję się, nie wygrażam Bogu, ale jednoczę się z Nim w doznawanej trudności. We wspomnianym na początku przypadku zapewne w planach Bożych był wypadek. Błogosławieństwo być może uchroniło przed śmiercią. Ale najważniejsze jest  to, że w sercu tego człowieka zrodziła się postawa wdzięczności. Jak przyszłość pokazała, ten tragiczny wypadek przyczynił się do pogłębienia wiary tego człowieka. „Dotyk śmierci” pełniej uświadomił kruchość życia doczesnego i pogłębił wiarę w Życie Wieczne.  

27 listopada  2013 (Łk 21, 12-19)