Smak...który warto poczuć


Pewien człowiek przybył, aby osiedlić się na nowym miejscu. Był to wprawdzie teren piaszczysty i skalisty, ale całokształt górskiego krajobrazu był zachwycający. Poszczególne skały, głazy i kamienie tworzyły niepowtarzalną harmonię. Ta wielobarwna mozaika, skąpana w przymglonym błękicie nieba, dawała głębokie odczucie mistycznej rzeźby. Istniała tylko pewna trudność, która początkowo wydawała  się bardzo łatwa do pokonania. Otóż na tym wielkim pustynnym terenie nie było wody. Nowy osadnik postanowił wykopać studnię głębinową. Świetny pomysł, adekwatny do sytuacji.  Oprócz uzyskania wody pitnej, taka studnia dawała także  możliwość stworzenia pięknej oazy. Cóż za perspektywa! Wspaniała oaza o różnych odcieniach zieleni, pośród wielobarwnych skał… 

Jednak po rozpoczęciu realizacji projektu zaczęły się problemy. Po wielu tygodniach kopania w wybranym miejscu wciąż nie było wody. Zapadła decyzja o zmianie lokalizacji studni. Jeszcze dłuższy okres pracy znów nie przyniósł sukcesu. Dlatego poszukiwanie wody podjęto w kolejnym miejscu. Ta procedura przenosin była wielokrotnie powtarzana. Nic z tego! Ostatecznie osadnik wyjechał; pełen niezaspokojonego pragnienia. Wciąż rozpoczynał kopanie studni w nowym miejscu. Brak wytrwałości jednak sprawił, że nigdzie wody nie znalazł. Pomimo przepięknej rzeźby terenu wodny skarb pozostał głęboko w ukryciu.  Tak wygląda życiowa porażka niewiernych skoczków.

Po pewnym czasie  zjawił się kolejny człowiek, ujęty niepowtarzalnym pięknem skalisto-kamiennej kompozycji. Rozpoczął podobnie jak poprzednik. Po nieudanej próbie, zamierzał wyruszyć na poszukiwanie kolejnego miejsca do kopania studni. Wtedy to doświadczył wewnętrznego olśnienia. „Problem nie jest w zewnętrznym terenie, ale we wnętrzu mojego serca!”. Wiele dni i nocy spędził na medytacji tej prawdy. W końcu przyszło drugie światło, którym było Słowo Jezusa z Ewangelii: „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 19). Słowo to na zawsze wpisało się w najgłębsze pokłady jego serca. Zrozumiał swój dotychczasowy błąd. Pokornie ze łzami w oczach zawołał: „Ależ byłem głupi!”. Teraz zyskał najczystsze wewnętrzne światło. Blask tego światła promieniował prawdą: „Już tego miejsca nigdy nie zmienię. Będę kopał tak długo i głęboko, aż znajdę wodę!”. Nie chciał popełniać błędu niewiernej powierzchowności i braku konsekwencji w działaniu. Zyskał wewnętrzne przekonanie, że woda na pewno jest tutaj, ale  ukryta bardzo głęboko. Zrozumiał, że tylko dzięki wytrwałości w pracy i wierności miejscu dotrze do upragnionej wody i zaspokoi pragnienie serca. 

Tak! Wytrwałość i wierność! Wedle tej zasady  podjął dalsze działania. Upływały dni, tygodnie, miesiące. Co pewien czas przejeżdżali w pobliżu podróżni, którzy kiwali z politowaniem głowami. Niektórzy wołali: „Idź kopać studnię, gdzie indziej!”. Spokojnie, lecz zdecydowanie odpowiadał: „Tu znajdę wodę”. Wiele razy usłyszał: „Czemu wciąż tu kopiesz? Trudno cię zrozumieć”. W cierpieniu ogólnego niezrozumienia wiernie trwał w miejscu, które pokochał. Moc oczywistości wewnętrznego światła! Tylko tu! Pewnego dnia, dokonało się… W pewnym momencie wydobywana ziemia stała się wilgotna. Potem coraz szybciej zaczęła napływać woda. JEST!!! Padł na kolana, otworzył Biblię i jego wzrok padł na słowa: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk  21, 28). Trzy dni i trzy noce popłakiwał ze wzruszenia. Woda była bardzo, bardzo głęboko. Dlatego niecierpliwy poprzednik jej nie odkrył. Teraz wytrwałość i wierność nie zawiodła. Studnia wypełniła się wodą… 

Z upływem lat powstała pełna soczystej zieleni oaza, która wraz ze skałami stworzyła wspaniałą kompozycję. Całość dawała nieodparte wrażenie Wcielonego Piękna. Posmak Nieba na ziemi. 

Ludzie kiwali teraz głowami: „A jednak miał rację!”. Zrozumieli… Brak wytrwałości i wierności to droga do piekła; wieczne niezaspokojenie. Wytrwałość i wierność to Niebiańska Droga. Najgłębsze pragnienia serca zostaną zaspokojone… Wytrwała wierność… Wierna wytrwałość… Smak, który warto poczuć…

28 listopada  2013 (Łk 21, 20-28)