W dniu dzisiejszym wspominamy św. Benedykta z
Nursji. Ten święty mnich ma wielki wkład w kształtowanie kultury europejskiej,
wedle zasad zawartych w Ewangelii. Na szczególną uwagę zasługuje opracowana
przez niego „Reguła”, która stała się fundamentalnym punktem odniesienia dla
wielu późniejszych reguł życia w chrześcijaństwie zachodnioeuropejskim. Przy
opracowywaniu mej skromnej „Reguły życia pustelniczego”, także inspirowałem się
cennymi wskazaniami i przemyśleniami tego jakże mądrego ojca duchowego.
Warto uświadomić sobie, że posiadanie konkretnie
opracowanych zasad życia z Bogiem nie powinno być tylko domeną mnichów i
zakonników. Każdy człowiek potrzebuje wyrazistych drogowskazów, aby nie
pobłądzić i nie ulec różnorakim pokusom, które czyhają, gdy serce podejmuje
konkretne zaangażowanie wiary. Na początku Bóg daje swoistego „cukiereczka”.
Zapał i spontaniczność w pełni wystarczą, aby podejmować naprawdę
bardzo duży wysiłek w realizacji różnorakich praktyk religijnych. Ale z czasem
owa spontaniczność domaga się uporządkowania. Inaczej przeradza się we
wzrastające nieuporządkowanie. Siły wyzwolone przez początkowe emocje słabną i
przestają wystarczać.
W przeszłości, w pewnym okresie z wielkim
zaangażowaniem studiowałem, wręcz pochłaniałem, dzieła z zakresu duchowości
chrześcijańskiej. Odczuwałem wręcz „święty pociąg”, żeby jak
najszybciej nakarmić się kolejnymi wersetami o Bożej Miłości, która nadaje sens
ludzkiemu życiu. Potem jednak stopniowo zapał malał i w momencie krytycznym
doszło nawet do tego, że nie byłem już w stanie sięgnąć po książkę, aby choć
kilka linijek przeczytać. Dopiero gdy wprowadziłem konkretną zasadę codziennego
czytania tekstów z duchowości, sukcesywna lektura na nowo stała się
możliwa.
Aktualnie każdy pustelniczy dzień posiada
dokładnie rozpracowaną strukturę. Pozornie może to wyglądać jako oplatanie się
siecią licznych zasad i obowiązków. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej.
Konkretna reguła życia nie niszczy ludzkiej wolności, ale tak naprawdę pozwala
tę wolność zachowywać i rozwijać. Wolna wola potrzebuje drogowskazów, aby
wiedziała, w jakim kierunku zdążać. Zarazem jest to ułatwienie, które chroni
przed swoistym obmyślaniem każdego dnia od nowa tych samych lub podobnych
spraw. Jakże wiele energii traci się w ten sposób. Gdy mam opracowany stały grafik
działań, po prostu działam wedle tego planu. Siły spożytkowuję na konkretne
działania, a nie na ciągłą organizację „tego samego”.
Reguła daje więc przynajmniej kilka bezcennych
owoców: porządkuje życie, zwiększa efektywność podejmowanego trudu, daje doświadczenie
wewnętrznej wolności, pokoju i porządkującej harmonii. W ten sposób w sercu
zamieszkuje coraz pełniej miłość, rozumiana jako wierność przykazaniom. Wszak
sam Jezus Chrystus powiedział, że ten kocha Go prawdziwie, kto wypełnia Jego
przykazania. Wszelka zaś autentyczna miłość jest zanurzona w Miłości. Co z tego
wynika?
Dzięki posiadanej regule przebiegłe sztuczki
szatana stają się coraz mniej skuteczne. W rozmowach zauważyłem
pewien często powtarzający się problem z Mszą niedzielną. Ktoś w dobrej woli
planuje pójście na Mszę, ale potem w niedzielę „wszystko jakoś tak się układa”,
że ostatecznie nie udaje się pójść do kościoła. W człowieku nie ma złej woli,
ale końcowy rezultat jest taki, że Mszy św. jednak nie ma. Zły duch dyskretnie
osiągnął swój cel. Co robić? Najlepiej mieć zasadę stałej godziny Mszy św. lub
w sobotę zawsze konkretnie ustalić godzinę niedzielnej Mszy św. Potem po prostu
realizuję podjęte decyzje. W większości sytuacji taka zasada staje się naprawdę
zbawienna.
Św. Benedykt miał genialną intuicję, opracowując
„Regułę”. Stworzył zespół drogowskazów, które od wieków pomagają mądrze jechać
drogami chrześcijańskiego życia. Sama dobra wola nie wystarczy. Potrzeba
narzędzia, przy pomocy którego dobre pragnienia serca będą realizowane. Niechaj
wzorem św. Benedykta, mądre reguły życia będą nam pomocnymi drogowskazami na
drodze do Pełni Miłosnej Harmonii.
11 lipca 2014 (Mt 19, 27-29)