Dzisiaj przeżywamy wspomnienie świętego mnicha i
pustelnika Charbela, jednego z patronów Eremu. W tym kontekście, wiele radości
sprawiło mi stwierdzenie pewnej osoby, której zdaniem, w Eremie, daje się
wyraźnie odczuć klimat ciszy. Po przekroczeniu pustelniczego muru, okalającego
Erem, pojawia się wrażenie wejścia w inny świat. Strefa ciszy, której brakuje w
codzienności domowych realiów; swoista wyspa spokoju pośród morza współczesnego
gwaru.
Po tych słowach odczułem jeszcze większą
motywację, aby coraz bardziej podążać w „głąb pustyni”. Pustelnia wszak
nie jest rodzajem napisu, który stawia się przed
drzwiami wejściowymi. Tu chodzi o jak najbardziej rzeczywistą przestrzeń, w
której panuje klimat pustynnego wyciszenia. Chodzi o uczestniczenie w innym
wymiarze egzystencjalnym, gdzie dużo łatwiej usłyszeć wieczne pulsowanie mowy
ponadczasowej ciszy. Tak! Nie ma żadnej sprzeczności w
tym sformułowaniu. Cisza przemawia bowiem bardzo wyrazistym głosem.
Kocham określenie „mowa ciszy”, gdyż wyraża pewien głęboki egzystencjalny stan.
Zwykła mowa oczywiście przekazuje bardzo dużo treści. Mowa nie pozwala jednak
na wyrażenie najgłębszych pokładów serca. Porażający w skutkach jest nieustanny
gwar i atmosfera targowiska. Człowiek coraz bardziej traci wtedy wrażliwość.
Powierzchnia coraz bardziej staje się jedynym obszarem, gdzie zaczyna
przebiegać życie.
Jedynym „rozwiązaniem obronnym” nie jest
odejście na pustynne obszary lub w leśne gęstwiny. Choć żadną miarą takiego
rozwiązania nie można wykluczać. Także i teraz niektórzy otrzymują takie
powołanie. Wszyscy jednak mogą na okres kilku godzin, kilku dni lub nawet kilku
tygodni zmienić zewnętrzne otoczenie. Taki pobyt w odludnym miejscu bez
wątpienia przyniesie błogosławione owoce. Ale w wymiarze społecznym to nie
wystarczy; wszak codzienność stanowi nieustanny szum i harmider.
Dlatego pojawia się swoiste wołanie o tworzenie
wysp intensywnej ciszy w obszarach zamieszkałych. Erem ma właśnie
takie powołanie. To jest jak najbardziej rzeczywista przestrzeń wyciszenia, w
której można spokojnie oddychać i budować pokój serca. Dziękuję Bogu za
potrzebne siły, jakie dawał, i nieustannie daje w przyjmowaniu daru wyciszenia
w mej skromnej pustelni; długie lata stopniowego przechodzenia w świat ciszy.
Swego czasu w pokoju, gdzie mieszkałem, cały czas grało radio lub magnetofon.
Dźwięk z głośnika stanowił integralny element mej codzienności. Potem nastąpił
etap, którego mój sąsiad nigdy nie mógł zrozumieć. Zresztą ja sam też nie za
bardzo wiedziałem, o co chodzi. Otóż miałem radio, które nastawiałem w ten
sposób, aby generowało szum. Głównym powodem posiadania odbiornika radiowego
było wypełnianie przestrzeni mego pokoju od rana do wieczora dochodzącym
szumem. Istnieje naprawdę wielka gama szumów w zależności od ustawionej
częstotliwości fal! Okres ten trwał przynajmniej dwa lata. Teraz widzę, iż był
to dla mnie pośredni etap w przejściu do rozwiązania definitywnego, jakim było
zakończenie słuchania radiowego szumu. Odbiornik radiowy „zakończył żywot”.
Potem przyszła kolej na telewizję. Kiedyś codziennie z wielką uwagą śledziłem
programy telewizyjne. Z czasem ograniczyłem się do słuchania wiadomości, które
w pewnym momencie także zniknęły. Odbiornik telewizyjny przestał być potrzebny.
Tak oto zaczęła rodzić się pustelnicza
przestrzeń, w której panuje klimat prostoty i wyciszenia. Czuję w sercu
wdzięczność wobec Boga, że zaprosił mnie do podjęcia drogi, której owocem jest
aktualny Erem, wyspa ciszy. Dziękuję za wszystkich ludzi, którzy pomogli mi
odkryć i realizować ten niepowtarzalny świat. Pobyt w pustelni przywodzi na
myśl obraz chropowatego kamienia duszy, na który woda spływa miarowo, kropla po
kropli. Nawet największy strumień, raz skierowany, niewiele zdziała.
Rzeczywiste ociosywanie kamienia duszy dokonuje się poprzez codziennie
spływające krople pobytu w pustelniczej celi. W ten sposób cisza może do głębi
przemieniać serce.
Panie Boże dawaj coraz bardziej słyszeć Twój Odwieczny Głos. Św. Charbelu, módl się za nami...
28 lipca 2014 (Mt 13, 31-35)